wtorek, 19 kwietnia 2016

Rozdział 9

Nagle Alex się zatrzymała, a ja osłoniłem ją swoim ciałem. Stał przed nami Sanchez z zakrwawionym nosem
-Czego ty jeszcze chcesz?!- krzyknąłem do niego
-Alex natychmiast wracaj do hotelu, nie dałaś mi się rozluźnić po treningu...-gadał nie zwracajàc na mnie uwagi, aż tu nagle wybiegła zza moich pleców i dała mu z pięści w twarz i potem razem zaczęliśmy biec w stronę lotniska. Dostaliśmy szybko bilety powrotne i wsiedliśmy do samolotu. Na pokładzie stewardessa zabrała Alex na chwilę by opatrzeć jej rękę, a potem mogliśmy już lecieć w spokoju
-Alex, proszę opowiedz mi jak do tego doszło, bo wiem że to moja wina
- po pierwsze to nie jest twoja wina, ale tego dupka... Umyłam się i była 3 w nocy, siedziałam na dole w piżamie i twojej kurtce i przeglądałam albumy. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi i gdy je otworzyłam ktoś złapał mnie z tyłu i przyłożył szmatkę do twarzy, która bardzo dziwny miała zapach. Stało się, ale proszę chcę o tym zapomnieć
-już dobrze, zaraz będziemy w Barcelonie...-powiedziałem i Alex poszła spać. Patrzyłem na nią cały czas. Jaka ona jest piękna. 


******Kilka godzin później******
Witamy w Barcelonie!!! Znowu. Jest późno, ale pewnie nikt nie śpi. Jedziemy taksówką do domu i dzisiaj już jest bezpieczna. Po chwili docieramy pod dom i podchodzimy do drzwi. Cicho wchodzimy do środka i zaczynamy ich szukać. Nagle zza drzwi wyskakuje Lia i dosłownie rzuca się na Alex
-Boże!!! Ty żyjesz!!! 
-no Bogiem nie jestem ale żyje...-powiedziała i przytuliła przyjaciółkę. Po chwili Lia wstała, otrzepała się i rzuciła się w moje ramiona
-Ney, tak strasznie ci dziękuje!!! Jesteś bohaterem!!!-krzyczała jak opętana a mi się aż zrobiło ciepło na sercu. Jestem jej bohaterem. Mojej Alex.


******Oczami Alex******
Jestem bardzo wdzięczna Neymarowi. Uratował mnie, poleciał specjalnie do Anglii!! Beż pieniędzy i żadnych ubrań! Może powinnam rozwarzyc związek? Nie, nie jestem jeszcze gotowa. Nie dam rady. Chce się najlepiej położyć i wiecznie spać by o tym zapomnieć. Wiem! Jutro pójdę z Neyem na trening, może Luis pozwoli mi zagrać... Muszę o tym jak najszybciej zapomnieć...


******RANO******
W ciągu nocy budziłam się co godzinę...Lia przychodziła do mnie, ale nic to nie dało. Cały czas miałam przed oczami gałkę od drzwi... Spoglądałam również na moje ręce gdzie były ślady po tym sznurze którym mnie związał....
O naszym powrocie wie tylko Lia i Dani. Chcieliśmy to zachować w tajemnicy by zrobić im na treningu jutro niespodziankę. Zapakowałam potrzebne rzeczy i czekałam na Neymara. W środku dał mi czapkę i kurtkę by nikt mnie nie rozpoznał. Oboje przebraliśmy się w oddzielnej szatni i poczekaliśmy aż zacznie się trening. Po chwili złapałam go za rękę i szybko wybiegliśmy z szatni. Wbiegliśmy na dwór i zaczęliśmy udawać spóźnionych. Wszystkie oczy były zwrócone na nas:
-Sory trenerze ale były korki i spóźniliśmy się...-powiedziałam i momentalnie wszyscy zaczęli mnie ściskać. Po długiej chwili mogliśmy zacząć trening. Spodziewałam się że będzie ciężej ale dawałam sobie radę. Przynajmniej na chwilę mogłam zapomnieć o całym bożym świecie. Po treningu Ney i Dani pojechali z chłopakami na miasto a ja zostałam w domu z Lią ,,powspominać“ stare czasy. Cały czas była jakaś przestraszona ale nic nie chciała powiedzieć. Była cicha i sztucznie się cieszyła więc nie mogłam jej odpóścić:
-Lia?? Gadaj co się dzieje ?! 
-Al... Ja jestem w ... Ciąży...-powiedziała i pobiegła do łazienki. O kurde... Ale się porobiło...
-Lia spokojnie pójdziemy do lekarza o i się wszystko wyjaśni...
-Tylko ja... Niewiem czyje ono jest...
-jak to?
-no niewiem czy to jest dziecko Alexisa czy Daniego...-powiedziała prawie przez płacz. O cholera... I co teraz? Lia jest w ciąży i jest duże prawdopodobieństwo że to dziecko Sancheza... 
-Lia, słońce, spokojnie zrobimy badania DNA i wszystko się wyjaśni... A teraz ubieraj się i jedziemy do jakiegoś lekarza. Kilka minut później wyszłyśmy z domu. Teraz tylko mamy mały problem... Gdzie jest jakiś lekarz? Neymara to się nie zapytam bo zacznie coś podejrzewać więc chyba zadzwonię do Anto. Biorę Lię w ramiona i staram się ją uspokoić:
-Ciii, może to jednak fałszywy alarm...
-co teraz z nami będzie? Nawet niemam pracy...
-pomogę ci ze wszystkim, a teraz chodź do Anto to pomoże nam znaleść lekarza. Jak powiedziałyśmy tak zrobiłyśmy. Niestety nie było jej w domu i postanowiłyśmy pójść do Melisy. Ona jest pewnie u siebie. Zadzwoniłyśmy do drzwi i nie musiałyśmy długo czekać:
-o hej dziewczyny wejdziecie?
-wiesz my tylko tak na chwilę... Potrzebujemy pomocy...
-brzmi poważnie... To o co chodzi?
-gdzie znajdziemy jakiegoś ginekologa? Niestety Lia jest chyba w ciąży...-powiedziałam za nią
-to rzeczywiście ciężka sprawa... Chodźcie pójdę z wami ...-powiedziała z uśmiechem na twarzy i wyszłyśmy z jej domu. Widziałam że Lia była mega zdołowana tym faktem i nie wiedziałam jak jej pomóc. Po chwili dotarłyśmy do lekarza i odrazu zrobił jej wszystkie potrzebne badania. 2 miesiąc... No i stało się... Co teraz? Chyba muszę poradzić się Neya. Niewiem nawet co jej mogę powiedzieć. Jest bardzo przygnębiona. Nagle przerywa tę ciszę:
- niechcę tego dziecka... Czy to Alexisa czy Daniego ja go nie chcę... Nie jestem jeszcze gotowa na bycie matką... Ja mam dopiero 18 lat!!
-Lia uspokój się i nawet tak nie mów! Ja ci ze wszystkim będę pomagać! Damy sobię ze wszystkim radę, a teraz najważniejsze byś powiedziała Daniemu  o tym...
-o nie, już wolę go usunąć!
-nawet nieważ się tak mówić! 
-ale ja niedam sobię rady! Nie obrazisz się jak zadzwonię do mamy?
- oczywiście że nie... Dzwoń...-powiedziałam i poszłam do siebie by mogła spokojnie porozmawiać. Otwieram swojego laptopa i gdy widzę że Ney jest na skypie długo się nie zastanawiam by zadzwonić:
-no hej co tam porabiasz?? Nie jesteś z chłopakami??
-już rozjechaliśmy się do domów, a co? 
-potrzebuję twojej rady...
-no to wal śmiało...-powiedział  i uśmiechnął się zabawiacko
-tylko zachowaj to dla siebie... Lia jest w 2 miesiącu ciąży...
-no to chyba super
-no nie bardzo bo niewie z kim...
-o kurde... To nie za ciekawie...
-no... Teraz siedzi i ryczy swojej mamie do słuchawki a ja niewiem co robić i jestem bezsilna bo oddałabym teraz chyba wszystko by przytulić się do mamy...-powiedziałam i łzy zaczęły spływać po moich policzkach
-Al... Spokojnie nie płacz zaraz u ciebie będę...-powiedział i posłał mi tylko swój uśmiech... Nie wiedziałam że ten smutek nadal we mnie drzemie... Jak słucham rozmowy Lii która mówi jak bardzo ją kocha  to płakać mi się chce... Oddałabym teraz wszystko za to bym mogła przytulić się do mamy i powiedzieć jej jak bardzo ją kocham. Rozpłakałam się... A miałam być silna. Teraz muszę dla Lii. Nie zostawię jej z tym samej. Leżę na łóżku w ciemnym pokoju i patrzę na gwiazdy za oknem. Płacz Lii ucichnął i chyba poszła spać. A ja? A ja ryczę jak dziecko... Nagle czuję jak ktoś kładzie się za mną i otula mnie ramieniem. Jest to Ney... Jak on to robi że przychodzi wtedy gdy najbardziej go potrzebuje?! Odwraca mnie twarzą do siebie i ociera kciukiem moje łzy. Potem przyciska mnie do swojego serca i mówi ,,jeżeli tak bardzo chciałabyś zobaczyć mamę to teraz zamknij oczy i spróbuj sobie to wyobrazić“ położyłam swoją głowę na jego klatce piersiowej, zamknęłam oczy i starałam się jak najbardziej by chociaż ją zobaczyć. Po chwili widziałam... Widziałam jak podchodzi do mnie i bierze mnie w ramiona.. To jest chyba najpiękniejsza rzecz jaką widziałam. Dzięki wyobraźni mogłam to poczuć. Po policzkach zaczęły spływać mi łzy szczęścia które moczyły koszulkę Brazylijczyka. Po chwili ociera moje łzy i pyta:
- już lepiej ci? 
-zdecydowanie...-powiedziałam a on otarł kolejne moje łzy 
- teraz spróbuj zasnąć...- powiedział i nakrył mnie kocem. W nocy budziłam się chyba z dziesięć razy i za każdym razem Ney był przy mnie. Dziwne... Jesteśmy przyjaciółmi, znamy się od niedawna ale stał mi się bardzo bliski. Wstałam bardzo wcześnie i poszłam się ubrać. Wybrałam szorty dresowe i do tego bluzę z napisem ,,football Queen“ . Po chwili wstał również i Ney, który pojechał się przygotować. Było mi źle. Czułam że nawet w przechodniu czai się jakiś pieprzony pedofil. Wyszłam na spacer... Tak poprostu szłam przed siebie.  Po chwili dotarłam na jakieś wzgórze gdzie byłam sama... Musiałam wszystko przemyśleć. Usiadłam na krawędzi, spuściłam nogi w dół i obserwowałam przepiękną panoramę Barcelony. Tyle się wydarzyło od czasu śmierci rodziców... Lia jest w ciąży, o mały włos nie umarłam z rąk niewyżytego seksualnie pijaka, porwał mnie zboczeniec... I poznałam tyle wspaniałych ludzi... Co my teraz z Lią zrobimy... Ja sama niewiem jak się zajmować niemowlęciem... Lia ma dopiero 18 lat... Ale Dani to świetny facet i mam nadzieje że jej z tym nie zostawi... Już za dużo się wycierpiała... Oby tylko nie zrobiła nic głupiego...

******Oczami Lii******
Musiałam iść do Daniego... To będzie bardzo trudne, ale nie mogę ukrywać tego przed nim. Dani to wspaniały facet...
Dojechałam już pod jego dom, a on gdy tylko mnie zobaczył wybiegł i uściskał mnie. Widać było to że jest zdziwiony tym że nie mam na to zbytnio ochoty. Zaprosił mnie do środka i przyniósł jakieś napoje:
-Kochanie, powiedz co się dzieje?
-Wiem że to co ci teraz powiem może zmienić nasze życie całkowicie, ale Dani... Jestem w drugim miesiącu ciąży...Dani? Dani? Mam iść stąd?-spytałam widząc jego zmieszanie na twarzy, ale jego zachowanie mnie zadziwiło... Mianowicie wziął z kuchni jakiś flamaster, lub pisak i na moim brzuchu napisać ,,Zawszę będę ci kochać<3 Tata“
Potem mnie pocałował:
-Przeprowadzisz się do mnie...
-Nie Dani ja nie mogę...nie zostawię teraz Al samej... Ona ma straszne problemy po ostatnich wydarzeniach
- Lia, nawet nie proszę ale błagam!! Ja kocham cię nad życie i chcę mieć was przy sobie... Moją drugą połówkę i mój skarb który rośnie sobie tam w środku...-powiedział i wskazał na mój brzuch. Kompletnie mnie zatkało... Pierwszy raz w życiu ktoś powiedział mi coś takiego... 
-Dani...nie chcę ci sprawiać przykrości, ale muszę się jeszcze nad tym zastanowić...
-poczekam ile będzie trzeba...-powiedział i złożył na moich ustach namiętny pocałunek... Czułam że z Danim mogę wszystko...


******Oczami Neya******
Ćwiczyłem dzisiaj na uboczu... Po wydarzeniach z ostatnich dwóch dni to dla mnie za dużo... Bardzo mi przykro z powodu tego co się stało... Al musi być teraz ciężko... Chciałbym z nią być ale muszę uszanować jej wolę i poczekać... Będę czekał na nią chyba do końca życia jeżeli będzie taka potrzeba... Ja ją kocham i mam nadzieje że ona w duszy mnie też...


******Oczami Alex******
Cisza....to właśnie tego mi było trzeba przez ten cały czas... Muszę się upokoić... Chciałabym teraz pojechać do rodziców, ale gówno z tego wyjdzie bo przecież nie żyją... Zostałam sama na tym pieprzonym świecie...chyba że...chyba że odnajdę ojca... Chciałabym go poznać. Chciałabym poznać też całą historię dlaczego oddał swoje dziecko do adopcji... W pudle które zostawili mi moi zastępczy rodzice jest mój akt urodzenia... Muszę to sprawdzić!!-Wstałam szybko z miejsca i pobiegłam do domu...szybko wyjęłam pudło z szafy i zaczęłam szukać aktu urodzenia... Jest... Mój biologiczny ojciec to niejaki Przemysław Jonson, a Matka to Milena Jonson... Znalazłam również ich adres zamieszkania... Niewiem czy Milena naprawde nie żyje ale chce to sprawdzić... Napisałam więc kartkę na stole ,,Lia... Zebrało mi się na przemyślenia i postanowiłam odszukać mojego ojca...biologicznego. Powiedz Neymarowi gdzie jestem niech będzie o mnie spokojny. Wracam za kilka dni. Kocham Twoja Al :*"
Zapakowałam kilka potrzebnych rzeczy do torby i ruszyłam na lotnisko. Po kilku godzinnym locie byłam już na miejscu... Boże jak tu się zmieniło... Wzięłam taksówkę i pojechałam do swojego domu, którego nie sprzedałam jednak... Gdy tylko weszłam ujrzałam ślad krwi w łazience i kilka rozbitych butelek bo wódce... Ech witaj w domu? Koszmarze? Nie ważne... Nie chciałam długo czekać więc zapakowałam wszystkie potrzebne mi rzeczy i pojechałam pod wskazany adres... Dom był bardzo nowoczesny... Duży balkon, basen kilka pięter... Byłam w szoku... Niepewnie podeszłam do drzwi i zadzwoniłam domofonem. Otworzył mi drzwi młody mężczyzna widać że dobrze ubrany:
-Słucham?
-Dzień dobry... Ja... Chciałabym porozmawiać czy wpuści mnie Pan??
-Dobrze...? Proszę....-powiedział i gestem zaprosił mnie do środka... Po chwili usiedliśmy przy stole i zaczął rozmowę:
-Więc o czym chciała Pani rozmawiać?
-wiem że to jest dziwne, ale ja jestem Pana córką... Proszę tutaj są wszystkie potrzebne dokumenty...-powiedziałam i położyłam wszystko na stole... Mężczyzna był w szoku... Widać było że nie wiedział co powiedzieć...
-znaczy...ja...ja niewiem co powiedzieć...
-moi zastępczy rodzice zginęli w wypadku kilka miesięcy temu... Zostałam sama...
-bardzo mi przykro z tego powodu... Alex .... Moja mała Alex...-powiedział i uśmiechnął się do mnie...
-czy mogłabym skorzystać z łazienki? 
-jasne jest na górze...-powiedział i poszedł na chwile gdzieś do szafki... Udałam się na piętro tak jak mi wskazał... Zaciekawiły mnie jedna drzwi, więc korzystając z okazji że on gdzieś poszedł weszłam do środka... Ale to co zobaczyłam totalnie mnie zamurowało... Na łóżku leżała przywiązana kobieta i miała rozdarte ubranie... Odkleiłam taśmę z jej ust i kazałam się jej przedstawić...
-kim ty jesteś?!
-Nie ważne, słuchaj musisz stąd uciekać... Przemek jest psychiczny... Błagam uciekaj... Powiedziała i kazała mi wyjść... Nie miałam wyjścia... Wyszłam i zeszłam na dół gdzie już na mnie czekał...
-Alex tak bardzo się za tobą stęskniłem...-powiedział, ale gdy chciał mnie przytulić odsunęłam się..spakowałam rzeczy i tylko powiedziałam do niego
-ja za tobą nie... Zostawiłeś mnie... Żegnaj...-powiedziałam i wyszłam...
Nie obchodziło mnie to co on zrobi, ale zadzwoniłam po taksówkę i pojechałam do domu... Nigdy nie powiem nikomu co się tu wydarzyło... Nigdy...
Gdy weszłam do domu nie chciałam tu zostawać... Spakowałam wszystkie rzeczy i wyszłam...nie wiedziałam zabardzo jak dojść na lotnisko, ale po kilkunastu minutach udało mi się... Był samolot to Polski, ale dopiero rano...


******Oczami Lii******
Wróciłam do domu by powiedziać Al o propozycji Daniego... Mam mentlik w głowie... Na stolę leżała tylko jakaś  kartka, ale Al nie było... Po przeczytaniu byłam w szoku... Jak to poleciała do polski szukać ojca?!