niedziela, 14 lutego 2016

Rozdział 8

******Oczami Lii******
Wieczór był wprost cudowny. Bardzo zbliżyłam się do Daniego. Wracam z nim właśnie do nas do domu by posiedzieć trochę z Alex. Ku naszemu zdziwieniu okazało się że drzwi są otwarte, ale niema Alex. Różne czarne scenariusze przychodziły mi do głowy, ale byłam tak przerażona że biegałam jak głupia po domu i jej szukałam. Nigdzie jej nie było, więc postanowiliśmy poprosić Neya o pomoc. Dani poszedł zadzwonić po niego, a ja musiałam sprawdzić jeszcze jedno miejsce. Podbiegłam pod dom Chilijczyka, ale najwidoczniej już wyjechał. Boże, by tylko Alex była cała. W tej chwili dopiero doszło do mnie że Alexis spełnił swoje groźby i najprawdopodobniej uprowadził Alex i zabrał ją ze sobą. Niech ja go tylko dorwę! Niech jeden włos z jej głowy spadnie a nie ręczę za siebie!! 


******Oczami Neya******
Nie zdążyłem jeszcze dobrze się rozbudzić jak telefon zaczął mi dzwonić. Był to Alves. To co mi powiedział kompletnie mnie zamurowało. Alex została uprowadzona. Z DOMU!! Gdzie mnie nie było przy niej!! Muszę ją odnaleźć!!! O cholera.... SANCHEZ!!- krzyknąłem i jak najszybciej pojechałem do domu Chilijczyka. Był pusty. W głowie miałem już same czarne scenariusze. Pojechałem do Lii i Alvesa byśmy razem pojechali na trening gdzie może on jeszcze być. Nie wjeżdżając na parking szybko wbiegliśmy do środka. Zacząłem go szukać, lecz jedyne co to znalazłem Enrique:
- trenerze! Jest Alexis?! 
- wczoraj wieczorem miał wyjechać, a co?
-Alex zniknęła! Została porwana i najprawdopodobniej to był on!! Groził jej już wcześniej że ona odpowie za to że Lia go zostawiła! Ona jest teraz w niebezpieczeństwie! Błagam czy mogę lecieć do Anglii!! Błagam!!
-Jasne niema problemu! Oby nic jej się nie stało!-powiedział i momętalnie ruszyłem w stronę Alvesa i Lii:
-zostańcie tutaj, Lia nie chce cię narażać... Dani zaopiekuj się nią... Obiecuje ci Lia że Alex wróci cała i zdrowa...-powiedziałem i pojechałem na lotnisko. Kupiłem bilet i wsiadłem do samolotu. Lot był męczący, ale robiłem to wszystko z myślą o mojej Al. Gdy tylko doleciałem zakupiłem tylko full capa i okulary. Nie mogłem się tu odnaleźć ale na szczęście udało mi się po plakatach znaleźć stadion Arsenalu. Na moje szczęście w kiosku już było pełno gazet że nowy zawodnik dotarł już do hotelu Primavera w centrum, więc złapałem taxi i ruszyłem.


******Oczami Alexisa****** 
Teraz Junior ma za swoje! Alex będzie moja, a jeżeli nie to będę się z nią pieprzył codziennie! Ta dziwka Lia nie chciała ze mną być to Alex musi! 


******Oczami Alex******
Niewiem co się właśnie stało. Nic nie słyszę, ale chyba jestem w jakimś pomieszczeniu przywiązana do krzesła. Bardzo się bałam, bo gdy wyjrzałam przez okno zobaczyłam Londyn. Alexis mnie porwał i właśnie jestem z nim w innym mieście! Bardzo się boje! Bardzo! On napewno spełni swoją groźbę! 


******Oczami Neya******
Bardzo się boje o nią. Po tym całym zdarzeniu widać że Sanchez jest zdolny do wszystkiego. Niewiem, wogóle niewiem co robić. Chyba zadzwonię poradzić się Alvesa, on powinien coś więcej na temat Anglii i Londynu wiedzieć:
-siema stary jak tam? Jesteś na miejscu?
-no jestem, ale niewiem co zrobić, gdzie pójść... Pomóż mi... Opowiedz mi coś... Albo nie napisz bo jak się rozgadasz to nie dam rady zapamiętać
-ok, tylko śpiesz się bo po pierwsze Lia nic nie chce jeść i ciągle płacze, a po drugie Alexis to świr i zachowuje się po alkoholu tak jak Marcus
-dzięki stary, dam znać jak coś będę wiedział. Narazie
-no narazie.
To niemam wiele czasu... Muszę ją odnaleźć. Dotarłem do jakiegoś hotelu i musiałem jeszcze tylko zdobyć numer pokoju. Wbiegłem na recepcję i zaciągnąłem jedną z kobiet na zaplecze. Zacząłem ją bajerować, aż wkońcu przyznała że to nie tutaj. Cholera! Zapowiada się długa noc......


******Oczami Alex******
Jest mi potwornie zimno, ale niestety nikt nie powinien się dziwić jak jestem w piżamie i tylko w kurtce Neya. Nagle gałka w drzwiach powoli się przekręca i do pokoju wchodzi Alexis
-głodna?- zapytał jak gdyby nigdy nic
-z twoich rąk nic nie przełknę- odpysknęłam mu i czułam że to nie jest dobry pomysł. Zaczął mnie szarpać i przygniótł mnie do ściany
-Słuchaj dziwko, jeżeli codziennie nie będziesz się ze mną ,,kochać” po dobroci bym mógł się zrelaksować po treningu to nie będziesz spać spokojnie! Albo zrobisz to po dobroci albo zacznę ci tu sprowadzać samych pijanych zboków jasne!?- krzyknął, a ja byłam przerażona. Puścił mnie i wyszedł mówiąc tylko że przyjdzie później na małe conieco. Błagam!! Ratunku!!



******Oczami Lii******
Jestem przerażona tym co się tutaj dzieje. Alexis to świnia i psychopata. Bardzo dobrze że z nim zerwałam. Może i nie bo właśnie tutaj powinna teraz siedzieć Alex. Groził jej już wcześniej a w szpitalu powiedział co zamierza... I co? Dopiął swego dupek.
Wszystko jest w rękach Neymara. Liczymy na niego.



******Oczami Neya******
Na moje szczęście Alexis właśnie wracał z treningu. Postanowiłem wtopić się w tłum i pobiec za jego samochodem. Boże! Nienawidzę Londynu! Gdy zatrzymuję się pod hotelem staję na chwilę i czekam kiedy zniknie za drzwiami. Niedługo potem wbiegam do hotelu i widzę jak on właśnie odchodzi. To moje chwila. Podbiegłem do recepcjinistki i zacząłem ją podrywać by tylko dała mi numer pokoju. Żygać mi się chciało jak musiałem ją całować po szyi bo miała okropne perfumy! Nie są to perfumy których używa Alex więc są okropne! Po chwili gdy zaczęła dobierać się do moich spodni wyszeptała ,,210 drugie piętro“ i mogłem już iść. Dałem jej szybkiego buziaka w policzek i wybiegłem. Zacząłem biec po schodach i szybko natrafiłem na pokój który mi wskazano. Tylko co teraz??


******Oczami Alex******
Siedzę od rana przywiązana do kratki na ścianie. Niewiem co robić. Patrzę na gałkę w drzwiach i marzę o tym by się nie ruszała. Gdy na zegarze wybiła 15 wiedziałam co mnie czeka. Sanchez wraca z treningu i zaraz tak jak to ujął będzie chciał się zrelaksować. Jestem sama. Ney pewnie szuka mnie w Barcelonie, a Lia umartwia się z Alvesem. Nagle gałka powoli się obraca. O nie, o nie, o nie!!!- rozmyślałam, ale niestety.Ten bydlak stał w drzwiach i patrzył się na mnie z uśmiechem
-dzień dobry kotku, jak ci się podoba w nowym mieście? Ach zapomniałem pewnie jesteś bardzo zmęczona...-gadał i podchodził coraz bliżej mnie
-wiesz... Ja właśnie wróciłem do ciebie z treningu i nie uwierzysz... Bardzo jestem zmęczony i potrzebuje chwili rozluźnienia...-powiedział wpychając mi do buzi jakąś tabletkę  i odpiął moje kajdanki i chciał zaczepić je na obramowaniu łóżka, ale na szczęście zadzwonił dzwonek do drzwi.


******Oczami Neya******
Przebrałem się za room service. Mam nadzieje że wpuści mnie do środka. Po chwili otwiera mi on
- witam pana, przyniosłem szampana taki prezent od obsługi hotelowej
-dziękuje bardzo...- powiedział i biorąc szampana przymknął drzwi. PRZYMKNĄŁ!!! To moja chwila!! Szybko zdejmuje strój kelnera i po cichy wchodzę do pokoju. Podchodzę do zamkniętych drzwi i podsłuchuje o czym mówi
,,potrzebuje chwili rozluźnienia“
Wystarczyło mi tyle. Wykopuje drzwi i rzucam się na Sancheza. Walę go bez opamiętania i po chwili traci przytomność. Alex była strasznie roztrzęsiona, więc wziąłem ją na ręce i szybko wybiegłem z pokoju, a potem z hotelu. Udało się! Żyje i jest cała i zdrowa. Gdy byliśmy w bezpiecznej odległości od hotelu Alex padła mi w ramiona. Strasznie płakała i nie mogła się uspokoić:
-ciii... Już jestem przy tobie, już jesteś bezpieczna...ciiii...-starałem się ją uspokoić
-Ney on mi dał jakąś tabletkę... Słabo mi...-powiedziała i oparła się o mój bark
- to mogły być jakieś usypiające, choć przysiądziemy tu w kawiarni to napijesz się wody...-powiedziałem i wziąłem ją na ręce. Była bardzo zmarznięta, ale bardzo ładnie wyglądała w mojej kurtce. Niestety nie miałem ze sobą nic by ewentualnie kupić coś w sklepie, ale oddałem jej jeszcze swoją kurtkę. Weszliśmy do knajpki i gdy tylko usiadłem, ona skuliła się i wtuliła w moją bluzę chowając przy tym gołe nogi. Siedzieliśmy sobie tak godzinę i potem zadzwoniła Lia, więc dałem telefon Alex i tylko słuchałem rozmowy:
-Ney!? Co z Alex?! Żyje!? Ma się dobrze?! Źle!? Wiesz gdzie są?! Co z tym draniem?! Żyje?! Nie żyje!?...-gadała jak najęta niedając Alex dojść do słowa
-Lia słuchaj no zaraz jedziemy na lotnisko...-powiedziała tylko i po chwili odsunęła słuchawkę od ucha i wzięła na głośno mówiący
-AAAAAAAAAA!!!! ALEX TY ŻYJESZ!!!!! AAAAA!!!-zaczęła się drzeć, a wszyscy w knajpie patrzyli na nas jak na idiotów, więc wyłączyła już głośnik i zaczęła z nią normalnie rozmawiać
-Lia, jedziemy na lotnisko będziemy późno... Narazie
-no papa słońce 
-papa-powiedziała i oddała mi słuchawkę. Po chwili wstała i wyszliśmy z knajpy idąc w stronę lotniska. Nagle Alex się zatrzymała, a ja osłoniłem ją swoim ciałem...

czwartek, 11 lutego 2016

Rozdział 7

Gdy obudziłam się Neya już nie było. Rozejrzałam się dokładnie po pokoju, a na stoliku nocnym zauważyłam liścik
,,Alex, wyszedłem nad ranem. Nie mogłem przestać na ciebie patrzeć jak spałaś. Wyglądałaś tak prześlicznie... Zrobiłem ci śniadanie które znajdziesz pod przykrywką z napisem ,,domowy ser pleśniowy“ ponieważ Dani jest okropnym łasuchem. Nie chciałbym żebyś czuła się dzisiaj osamotniona z tymi zakochańcami, więc przyjadę po ciebie o 14:30 i jedziemy razem na cały dzień. Ważnie rzeczy do zapakowania:
1.Seksowne bikini bym mógł cię podziwiać(heh żartuje)
2.Filtry byś się nie spiekła
3. Apteczka tak na wszelki wypadek 
4. Opatrunek na gips bo będziesz mokra
5. Dobry humor!!;*
Więc wstawaj mój leniuchu i widzimy się za kilka godzin ;D

                                       Neymar 
Mimowolnie się uśmiechnęłam na myśl o tym że Ney spędzi ze mną dzień i będzie bez koszulki!!! Dobra Al nie szalej tak tylko zbieraj się. Zgodnie z instrukcją zeszłam na dół i zjadłam to co mi przygotował. Po posiłku zaczęłam zbierać wszystkie potrzebne mi rzeczy i ubrałam się w zwykle czarne bikini, szorty z wysokim stanem i bluzkę z falbankami, w kolorze białym. Zapakowałam wszystkie rzeczy mi potrzebne i niedługo potem Ney już zadzwonił do drzwi. Mówił że jednak odpuścił sobie trening, ponieważ niema zamiaru gadać z Sanchezem i widziałam że jest mu poprostu przykro. Nie wiedziałam co mogłabym zrobić by mu chociaż trochę poprawić humor. Wzięłam jego rękę i splotłam nasze palce razem i drugą ręką gładziłam wierzch jego dłoni. Kątem oka widziałam że pojawił mu się uśmiech na twarzy. Kilka minut dosłownie nam zajęła droga i po chwili byliśmy już na pięknej barcelońskiej plaży. Rozłożyliśmy koc gdzieś w miejscu by nas nikt nie widział i usiedliśmy. Chwilę słuchaliśmy szumu morza, aż tu nagle on się odezwał:
-Alex może chciałabyś się wykąpać??
-a co z gipsem??
-od czego masz mnie!- powiedział i wyciągnął z mojej plażowej torby 3 foliowe siatki i taśmę. To wszystko co mi przyszło do głowy. Nie powiem ale wyglądałam wprost przekomicznie. Miałam tak rękę owiniętą że ruszać nią nie mogłam, ale przynajmniej nie przedostanie się tam woda. Wstał, ściągnął z siebie ubrania i zaczął mi pomagać. Nie czułam się z tym dziwnie, ponieważ miałam gips, lecz nic nie wytłumaczy mojej gęsiej skórki jak tylko mnie dotknął. Chwilę potem wziął mnie na barana i wbiegł do wody. Była lodowata!! Myślałam że go utopie. Stał najpierw po kolana, a potem rzucił mnie głębiej. O nie! Ja go zaraz zabiję!! Nie po to rano się malowałam. Szybko zmyłam makijaż pod wodą i zaczęłam uciekać przed zawodowym piłkarzem. Biegałam chwilę jak głupia, aż po chwili pięknie zaryłam w ziemie.  Po chwili Ney upadł na mnie i przewrócił mnie na plecy. Przeciągnął mój opadający mokry kosmyk za ucho i uśmiechając się do mnie powiedział:
-Jesteś piękna, bez makijażu-Powiedział wpatrując się we mnie i potem położył ręce po bokach mojej głowy i wstał, podał mi rękę i  razem poszliśmy na koc. Przegadaliśmy chyba już 2 godziny i okazało się że zadzwonił Enrique że wzywa nas na rozmowę. Zaczęłam się trochę denerwować, ponieważ nigdy nic niewiadomo. Jechaliśmy kilka minut w cichy. Powtarzałam wszystkie czynności z poprzedniej jazdy by poprawić mu humor, ale nic to nie dało. Było widać że Barcelona jest dla niego całym życiem i gdyby ją stracił to byłby to największy cios jaki by dostał. Nie chce by on cierpiał! On na to nie zasłużył! Wjeżdżamy na podziemny parking i idziemy w stronę boiska gdzie kończy się trening. W ciszy udaliśmy się na trybuny i oglądaliśmy chłopaków. Byłam przemoczona i szczęśliwa. Wreszcie ktoś poprawił mi humor. Lia cały boży dzień siedzi i liże się z Alvesem a ja jestem samotna. Tylko Ney ze mną jest. Trening dobiegł końca a ja nawet nie zauważyłam że siedzę sama na trybunach i napajam się ciszą. Zobaczyłam nagle worek z piłkami, widocznie Luis zapomniał o nim. Już miałam iść w stronę szatni, ale nie mogłam się powstrzymać. Wzięłam jedną do ręki i zaczęłam wykonywać różne sztuczki. Biegałam, kopałam na bramki i jak jakieś małe dziecko się cieszyłam. Zaczęłam biec i spróbowałam podbić i uderzyć z woleja w okno. Udało się, a po chwili za moimi plecami usłyszałam oklaski i gwizdy. Chciało mi się śmiać, ponieważ Suarez zrobił świetną minę. Po chwili Ney podbiega do mnie i zabiera mi piłkę. Chce przetestować moje ,,piłkarskie umiejętności“. Oczywiście nie dałam mu za wygraną i zaczęłam się też popisywać. Mieliśmy pełną widownię, łącznie z trenerami i wszyscy zasiedli na trybunach. Po kilku zwodach i różnych popisach wreszcie dał mi spokój. Wygrał bardzo małą przewagą. 6:8 dla niego 1 na 1. Było wesoło, ale niestety musieliśmy iść. Całą drogę gadaliśmy o moich umiejętnościach. Bardzo mnie zdziwiło jego ogromne zainteresowanie tym, ale mino to opowiedziałam mu wszystkie szczegóły. Niewiem czemu ale cały czas w głowie mi chodzą jego słowa z ostatniej nocy ,,Dobranoc księżniczko“. Niewiem jak mam to rozumieć. Fakt on chyba coś do mnie czuje, ale ja nie jestem jeszcze na to gotowa. Nie czuje się jeszcze gotowa na poważną relację. Jeszcze nie teraz. 


******Oczami Neya****** 
Nie chce jej w żaden sposób pospieszać, a po tej ostatniej nocy ona odebrała to pewnie inaczej. Zawsze przed spanie do Rafy mówiłem ,,Dobranoc księżniczko“ i teraz dopiero powiedziałem to do Alex. Jest mi bardzo z tym ciężko że ona ma tyle przykrych wydarzeń za sobą. Bardzo bym chciał być blisko niej w każdej minucie mojego dnia, ale wiem że musze poczekać. To ta dziewczyna jest moim życiem. Ta dziewczyna.

******Po godzinie******
Siedzimy razem w samochodzie pod moim domem i poprostu na siebie patrzymy. Od czasu gdy wyjechaliśmy z treningu Ney nie chce ze mną rozmawiać. Widać że coś go gryzie więc postanowiłam się szybko dowiedzieć:
-Ney, co cie gryzie? Proszę powiedz mi ...
-To ta rozmowa z Luisem... Był tam najebany Alexis i gadał głupoty, więc ja musiałem opowiedzieć co się stało. Opowiedział mi też o jego transferze do Arsenalu. 
-to przykre... Proszę nie zadręczaj się nim... Nie miałeś na nic wpływu...-starałam się go pocieszyć. Splotłam nasze palce razem i gładząc wierzch jego dłoni patrzyłam mu prosto w oczy. Widziałam w nich smutek i niepokój. Chciałabym bardzo pomóc mu, ale niewiem jak. Niepewnie zaczął się do mnie zbliżać nie odrywając wzroku. Zapał moją twarz i złożył na moim czole mały całus. Wiedział bardzo dobrze o tym że nie jestem jeszcze gotowa. Zaimponowało mi to, ponieważ nie każdy facet by tak zrobił. Postanowiliśmy jeszcze pójść na spacer po parku. Szliśmy razem i gadaliśmy jednym słowem o wszystkim i o niczym. Z racji tego że było już późno i byłam przemoczona po plaży to było mi zimno. Ney zachował się bardzo męsko i zarzucił mi swoją kurtkę na ramiona i otulił mnie ramieniem bym się rozgrzała. Po dobrych dwóch godzinach wróciliśmy do domu i poszliśmy do mojej sypialni by obejrzeć jakiś film. Nasz wybór padł na 7 część szybkich i wściekłych. Niewiem czemu ale bardzo lubię te filmy. Położyliśmy się na moim łóżku i oglądaliśmy, aż tu nagle po chwili mój telefon wibruje. Dostałam SMS od Alvesa że Lia zanocuje dziś u niego. Domyśliliśmy się o co chodziło i zaczęliśmy się śmiać. Po 3 godzinach Ney poszedł spać do siebie, a ja zostałam sama. Chciałam sobie trochę powspominać i zaczęłam przeglądać stare albumy ze zdjęciami, które znalazłam jeszcze w Polsce. Było już bardzo późno, ale wogóle nie byłam śpiąca. Postanowiłam się tylko umyć i ubrać w piżamę, a nawet nie zauważyłam że jestem ubrana w kurtkę Neya. Miała tak przecudowny zapach że siedziałam w niej jak jeszcze się umyłam. Po chwili rozległ się dzwonek do drzwi. Nie zdawałam sobie sprawy z tego kto to mógłby być. Nerwowo otwieram drzwi, a potem tylko czuje jak ktoś przykłada mi chusteczkę do twarzy i chyba zemdlałam...