poniedziałek, 30 listopada 2015

Rozdział 4

Dodaję jedną postać!! Jest to 22 letni Marcus, przyjaciel Sancheza, wysoki brunet o umięśnionej figurze, pod wpływem alkoholu z przyjaznego i fajnego faceta może stać się kompletnie inny...
A i zmieniam mecz na mecz z Villarealem...
A teraz przechodzę do rozdziału...
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
-Mat?!!?
-Lia?? To ty?! Serio Barça?!? Jak ja mogłem się w tobie zakochać?!?!? Czy ja jestem ślepy?!? Czy głupi?!?!
-wiesz co?!? Mat jesteś zwykłym dupkiem!!-powoedziałam za Lię, bo widziałam że ma doła
-i kto to mówi?!? Dziewczyna która chciała się zabić i się tnie?!? Bez jaj!!-po tym co on powoedział miałam ochotę wydrapać mu oczy, ale wróciłam na ziemię i postanowiłam że nie będę tego nawet komentować i poprostu poszłyśmy razem w stronę Cam Nou, oczywiście podśpiewując już Hymn. Suarez strzela w środek bramki i GOL!!!! Kilka minut później Neymar , a na deser jeszcze raz Neymar!! .Cały stadion szaleje z radości!!! A ja się czułam jak bym była członkiem jednej wielkiej rodziny. Po meczu byłyśmy mega szczęśliwe że mogłyśmy wogule jakiś mecz zobaczyć ze stadionu, z tego magicznego krzesełka...
Przechodząc uliczkami Barcelony po meczu było pełno kibiców, ale nie było sytuacji, by ktoś cię w nocy napadł, broń Boże... Nawet takie małe berbecie biegały po chodniku, co było przesłodkie. Gdy dotarłyśmy do hotelu byłyśmy mega szczęśliwe, ale odrazu poszłyśmy się szykować do spania. Zmyłyśmy sobie swój ,,Makeup“ i potem ustaliłyśmy jak z myciem, ale oczywiście ja byłam druga...
Jak tylko już obie byłyśmy w łóżku padłyśmy monętalnie...


******RANO******
-Mój Boże!!! Byłam na meczu!!!- cały czas miałam w głowie dźwięk tych wszystkich dopingów i krzyki różnych osób, było to niesamowite przeżycie.
Do rzeczy! Trzeba obudzić Al i idziemy na miasto!! Jezu z każdym dniem coraz bardziej kocham to miasto. Ja wstałam wcześniej i ubrałam się w zwykle dżinsowe shorty i pomarańczową bokserkę, a Al w kwiatowe shorty z wysokim stanem, do tego biały t-shirt i nike białe. Całą stylizację oczywiście upiękrzały jej włosy...
-jest przepiękna!-powiedziała do Mnie Lia stojąc pod wielką sagradą
-racja jest przepiękna, ale choć już bo mamy jeszcze całe miasto do zwiedzenia...-powiedziałam i cofając się do tyłu, chyba na kogoś wpadłam:
-Przepraszam...nic się pani nie stało?
-nie nic, a panu?- powiedziałam i na chwilę normalnie zamarłam, właśnie w tym momencie leżałam na boskiej klacie Neymara Jr
-jezu pani noga...trzeba jechać z nią na prześwietlenie, bo jest cała spuchnięta, ja panią wezmę...-powiedział i wziął mnie na ręce i zaniósł do swojego samochodu, a Lia szła podjarana obok.
-jezu ale mi głupio...nawet wam się nie przedstawiłem jestem...-nie skończył bo mu przerwałam
-nie musisz się przedstawiać, bo znam cię i to bardzo dobrze
-heh, zapomniałem...a wy? Od kiedy w Barcelonie? Bo na hiszpanki nie wyglądacie?- pytał ciekawy
-my jesteśmy z Polski-powiedziałam smutna zasłaniając ręką oklejony nadgarstek
-a jak wam na imię?
-ja jestem Alex, a tam z tyłu to Lia
-Piękne imiona-powiedział bardzo subtelnie
-no wreszcie to tutaj! Zaniosę cię, a ty Lia choć pomożesz mi w rejestracji...

******Oczami Al******
Boże jakie on ma świetne perfumy!!!
Auć! Cholerny nadgarstek...tylko co tu zrobić by go ukryć? 
Nie mam zielonego pojęcia!

******Podczas badań******
-Lia prawda?
-Tak jestem przyjaciółką Alex
-boże jak mi jest głupio przeze mnie będziecie miały problemy...
-błagam nie zadręczaj się tym Al jest naprawdę silna i na pewno sobie poradzi!-chciał coś powiedzieć ale właśnie wyszła pielegniarka zza drzwi i zaprosiła nas do środka.
Al miała na szczęście tylko skręconą kostkę i powiedziała że na 4 tygodnie przynajmniej ma być unieruchomiona. Chłopak pomógł nam dojść do samochodu i odwiózł nas pod nasz hotel, A w związku z tym że Alex miała skręconą kostkę pomógł jej dojść do pokoju. Był bardzo miły i zaniósł ją na rękach:
- dziękuje ci, bardzo dużo pomogłeś...-powiedziała Al
-niema za co, to drobiazg! Mógłbym do tej pięknej pani numer telefonu??- zapytał się Lii a ja się momętalnie zawstydziłam...
-oj niewiem niewiem, to nie ode mnie zależy...-powiedziała i wszyscy zaczęliśmy się śmiać
-poprostu chciałem się dowiedzieć jak noga, ale jak nie to nie...-powiedział udając minę zbitego psiaka
-no dobrze dobrze...-podałam brazylijczykowi swój numer
-to ja już będę leciał, narazie dziewczyny!- powiedział, puścił mi oczko i wyszedł...

******Oczami Neya******
-jest!! Kolejna fajna dupcia! Będzie się działo! Napewno ją zaliczę! Przecież każda mi ulegnie!

******Oczami Al******
-Jezusie jak mnie boli noga! Ale jestem sierotą...-powiedzoałam a Lia zrobiła mi na nią okład, ponieważ zdjęłam na chwilę ten... No to coś na kostkę. Chciałabym iść na spacer,ale obawiam się że nie mam na to szans. Lia gdzieś wyszła już godzinę temu i nadal jej niema. Nagle dostałam smsa od nieznajomego numeru:
,, Hej, jak się czujesz? Bardzo boli noga? Strasznie mi głupio i chce ci jakoś to wynagrodzić, a Lia jest u Sancheza, a ja właśnie po ciebie jadę. Przyjdę po ciebie i pomogę ci.
 
                      Ten głupek Ney:*. ''
Mimowolnie uśmiechnęłam się do telefonu i zaczęłam się szykować.
Ubrałam się w krótkie spodenki z wysokim stanem czarne, kremową bluzkę z falbankami i czarną marynarkę. Oczywiście żeby wyglądać kompletnie idiotycznie założyłam jednego czarnego buta, a drugiego włożyłam do torebki. Nie musiałam długo czekać na Brazylijczyka, ponieważ właśnie mu otworzyłam i kompletnie mnie zamurowało... On wyglądał perfekcyjnie, a miał dżinsowe spodnie, białą koszulę i nie miał krawata, a jego włosy były perfekcyjne ułożone. Pomógł mi zamknąć mieszkanie i razem udaliśmy się do samochodu. Ney jest świetnym kierowcą, a całą drogę śpiewaliśmy piosenkę ,,Shaggy, Mohombi, Faydee, Costi i need your love'' co jak co, ale on nie umie śpiewać, a mimo tego wspaniałe się bawiłam słuchając go. Gdy tylko dojechaliśmy do Alexisa to byłam w szoku, willa była ogromna, bardzo nowoczesna z dużym ogrodem i wysokim ogrodzeniem. Na podjeździe przed domem Chilijczyka było już tak pełno samochodów, że postanowiliśmy postawić auto na chodniku. Bardzo denerwowałam się ponieważ tam właśnie pare metrów ode mnie jest cała moja ukochana drużyna piłkarska. Ney wziął mnie pod rękę i pomógł dojść do drzwi, ale zatrzymałam się przed drzwiami:
-Neymar ja... Nie mogę, bo... Noga, a ja sama nie...- tak strasznie się denerwowałam że zaczęłam się jąkać
-Alex wyluzuj, obiecuję że będziesz w dobrych rękach- powiedział i chciał się bardziej do mnie przysunąć, ale skutecznie przeszkodził mu w tym Alba
-ty Ney! Nie przedstawisz nam najpierw tej pięknej pani??-wybełkotał już dość zalany Jordi
-już tylko daj wejść do środka-powoedział na spokojnie i pomógł mi dojść do środka, a to co zobaczyłam totalnie mnie zamurowało, a mianowicie moja Lia tańczyła na parkiecie przytulona do klatki piersiowej Sancheza. O mój Boże jak mi się trzęsą nogi! Dobrze że Neymar mnie trzyma, ponieważ jestem w siódmym niebie. Pod ścianą były porozstawiane kanapy na których siedziały wszystkie panie. Bardzo bałam się, ale okazało się że ze wszystkimi się zaprzyjaźniłam, a najbardziej chyba z Shakirą, małżonką Pique. Dziewczyny wypytywały się o moją nogę i potem pewien czaruś porwał mnie na parkiet:
-Ney ja z tą nogą nie dam rady zatańczyć, przykro mi...
-proszę chociaż spróbuj, weź połóż nogę na mojej i poprostu będziemy kiwać się na boki
-przecież wiesz że nigdy tobie nie odmówię...- powiedziałam i potem chyba 6 piosenek razem przetańczyliśmy, ale nadal zadziwiało mnie to że Lia i Alexis nie zwracali na nas uwagi. Po 7 piosence zachciało mi się do łazienki, więc Melisa zaprowadziła mnie, a reszta siedziała na dolnym piętrze. Niestety nie mogłam się odnaleść na górze, nagle czuje jak silna dłoń łapie mnie za nadgarstek z opatrunkiem i ciągnie do ciemnego pomieszczenia. Nie rozpoznałam go, ale piekielnie się bałam tego co się wydaży. Nieznajomy popchnął mnie na łóżko i rzucił się na mnie. Ewidentnie było czuć od niego sporą ilość alkoholu:
- hej maleńka, co ty taka jesteś nie w sosie, choć ja cię rozluźnię i to będzie seks który zapamiętasz chyba do końca życia...-powiedział i zaczął rwać moje szorty i bluzkę. Krzyczałam tak głośno jak tylko mogłam, ale to bydlę przykryło moje usta swoją tłustą łapą. Niewiem co będzie dalej, niewyobrażalne się boje...


******Oczami Neya******
Siedzimy sobie wszyscy, już z tymi zakochanymi papużkami, aż tu nagle z góry dobiegają przerażające krzyki.
Nagle Alexis krzyknął tylko ,,Marcus nie!'' I oboje jak najszybciej pobiegliśmy na górę, a reszta za nami.

******Oczami Al******
Z mojego ubrania tak naprawdę zostały tylko strzępki ,ale jak zaczął dobierać się do mojego stanika próbowałam go z siebie zrzucić. Nagle do pokoju dzięki Bogu wpada Alexis i zrzuca go na podłogę, a gdy tylko udało mi się wstać padłam w ramiona Neya i dziewczyn.Nie  mogłam przestać płakać, ale bardzo zaimponowało mi to że Junior podbiegł do tego bydlaka i z pięści przywalił mu w twarz. Chłopaki ogarniali tego pijanego bydlaka, a ja z dziewczynami zeszłam na dół:
-Al, kochanie masz tu koc, zakryj się...- powiedziała Anto, a potem poszła po apteczkę
-Al, wiem że to będzie dla ciebie trudne, ale powiedz jak to się stało?
-no gdy wyszłam z toalety to chciałam zejść na dół, ale ten bydlak Marcus, on zaciągnął mnie do sypialni i rzucając na łóżko sukcesywnie rozrywał moje ciuchy, a potem...próbował zdjąć mi majtki i stanik, by mnie...-nie dałam rady skończyć, bo znów wybuchłam płaczem. Alexis i Ney wyprowadzili go z domu i potem Ney przyszedł do mnie, a Chilijczyk poszedł na górę. Anto wróciła z apteczką i powiedziała:
- Al zejdź proszę do mnie na podłogę, bo muszę ci opatrzeć nadgarstek...- powiedziała, ale mimo tego że nie chciałam tego robić wtuliłam się w klatkę piersiową Neya, który sam mnie obiął, oraz podałam jej nadgarstek. Widziałam jej smutek na twarzy, ale każdy widział że jest mi z tym ciężko i o nic nie pytali. Okazało się że Alexis przyniósł mi bluzę i powoedział:
-przepraszam cię za niego...on taki jest po alkoholu...
-to nie twoja wina, ale proszę niech ktoś odwiezie mnie do hotelu,chce być teraz sama...-powoedziałam, Lia zanocowała u Chilijczyka, a Neymar odwiózł mnie do domu,a przed wyjściem oddał mi swoją skórzaną kurtkę, bym zakryła biodra, ale i tak założyłam ją na siebie. Junior nic nie mówił, bo wiedział że nie mam na to zbytnio ochoty. Dojechaliśmy pod hotel i Ney pomógł mi wejść, a potem wszedł do środka. Położyłam się na łóżku i nie zwracając uwagi na juniora, aż tu nagle poczułam jak za mną ugiął się materac i gdy obejmuje mnie dłonią chce mi się szlochać, ale on robi to delikatnie i odwracając mnie twarzą do siebie pocałował mnie w czoło i razem poszliśmy spać. Czułam się brudna. Miałam wstręt do siebie i jeżeli jeszcze raz zobaczę to bydlę to nie ręczę za siebie. 


******RANO******
Marzyłam o tym by się umyć. Chciałam zmyć z siebie odór tego kolesia. Neymar kulturalnie poczekał na mnie na łóżku, a ja poszłam się umyć. Na dzisiaj wybrałam dżinsy jasne z wysokim stanem, a do tego beżową bokserkę i na to założyłam kurtkę Brazylijczyka. Moje włosy zawiązałam w kucyk i poszłam do juniora by pomógł mi założyć to coś na nogę. Potem pojechaliśmy do domu Neya, ponieważ musiał wsiąść rzeczy na trening i się przebrać, jak i również umyć.

******Oczami Neya******
Jezu!! Ile trzeba się namęczyć nad tą laską. Cholera! Nie wytrzymuje! Ale... Jakoś dziwnie się przy niej czuje. Nie nie nie Ney weź się w garść! Zaliczysz i zostawisz. Teraz rusz dupę w troki i jedź na trening, a potem spróbujemy coś z tą laską zrobić.

******Oczami Al******
Właśnie dojeżdżamy do Ciutat Esportivia. Było tu masę ludzi, ale na szczęście udało nam się przejść. Ney poszedł z chłopakami, a ja z pomocą Lucho udałam się na trybuny. Niedługo na murawie pojawiali się już piłkarze. Od godziny nie mogę dodzwonić się do Lii, aż tu nagle podbiega do mnie Chilijczyk z którym spędzała wczorajszą noc. Raczej wygląda na dość przestraszonego, a ja w tym momęcie zaczęłam się bać. 
Gdzie jest Lia?
 

czwartek, 12 listopada 2015

Rozdział 3

Tak tak wiem że dawno nie było rozdziałów, ale mam naprawdę trochę problemów:-/ no nic nie będę się rozpisywać i zapraszam na rozdział;*
--------------------------------------------------------------------------------------
Aż tu nagle, gdy nie mogłam się uspokoić do domu wchodzi Pan Sterling po moje bagaże:
-Alex, gdzie masz bagaże? Zaraz musimy jechać...-Powiedział wchodząc i trzaskając drzwiami, ale gdy zauważył w jakim jestem stanie po prostu wziął walizki i powiedział że czeka w samochodzie.
-Lia błagam cię o idź my już stąd ponieważ mam dość tego domu, biorę tylko to pudełko i już możemy iść- Powiedziałam biorąc pudełko z napisem Alex pod pachę i wyszłyśmy razem do samochodu.


******Godzinę drogi później******
Byliśmy już na lotnisku razem z rodzicami Lii i nadszedł czas pożegnań. Wcale nie było mi żal ponieważ miałam dość Polski,ponieważ tutaj jest strasznie dużo złych wspomnień, więc chciałam jak najszybciej pójść do samolotu. Lia już pożegnała się z rodzicami, Więc nadszedł czas na to by już się odprawić i pójść w stronę samolot. Po około 30 minutach byłyśmy już w samolocie i byłyśmy razem z nią tak podekscytowane, Że przez całą drogę marzyłyśmy o tym by już znaleźć się w Barcelonie.

******Kilka godzin później******
Po kilkugodzinnym locie byłyśmy zarazem tak wyczerpany ale mega mega zadowolone, że wreszcie jesteśmy w  naszym wymarzonym mieście, magicznej Barcelonie. Półgodzinna podróż do hotelu była bardzo męcząca, ponieważ Lia zasnęła, a ja nie mogłam przestać dotykać mojego bandaża na nadgarstku. Byłyśmy mega szczęśliwe, gdy już byłyśmy w naszym apartamęcie, po długiej podróży. Postanowiłyśmy że pójdziemy najpierw porobić jakieś zdjęcia, a potem postanowiłyśmy iść na szybką kawę do kawiarenki na przeciwko naszego hotelu. Ja przebrałam się w białą koszulę W ombre niebieskie, granatowe szorty z wysokim stanem, miętowe Vansy, pomalowałam zonę paznokcie na miętowy kolor i na rozpuszczone włosy wsunęłam moje okulary przeciwsłoneczne.

 Lia w białą sukienkę przed kolano, dżinsową kurtkę, a do tego beżowe balerinki i skórzana torba na ramię.
Niestety ja oczywiście wyglądałam strasznie, więc Lia pomogła mi zakryć wszystko makijażem tak bym wyglądała przyzwoicie. Po jakiś 30 minutach jeszcze bardziej zmęczone po zdjęciach wreszcie usiadłyśmy w tej kawiarni i zaczęłyśmy oglądać zdjęcia, czekając na zamówienie.
-nie na tym wyglądam grubo!-oooo zaczyna się...
-nie Lia ty na każdym jesteś przepiękna, w przeciwkęstwie do mnie...-powiedziałam by ją pocieszyć
-nawet mnie nie denerwuj!-powiedziała, aż tu nagle po chwili przyszedł barman...
-potwierdzam jesteś na każdym piękna...-powiedział do Lii nieznajomy, a ta momętalnie się zarumieniła
-Mat...-podał jej rękę na przywitanie
-Lia, a to jest moja przyjaciółka Alex...-powiedziała, a mężczyzna najpierw uściskał jej rękę, a potem moją, a na szczęście nie zauważył jak syknęłam z bólu. Kiedy mężczyzna na chwilę odszedł powiedziałam do Lii po cichu:
-Lia wpadłaś mu w oko!-wyszeptałam pełna ekscytacji
-nie no...tak sądzisz? Bo...on mi też...-powoedziała
-trudno było nie zauważyć!-zaśmiałam się pod nosem
-ej weź no...niewiem co zrobić...
-mam pomysł! Jeżeli cię gdzieś zaprosi to ty pójdziesz, a ja poczekam w pokoju, ale gdy on będzie natarczywy odrazu dzwonisz jasne?!
-tak tak.... O nie on tu idzie!!-powiedziała zdenerwowana, a po chwili przy naszym stoliku stanął Mat:
-Lia, mam do ciebie pytanko...czy chciałabyś pójść ze mną na kolację?-zapytał pewny siebie
-jjjasssne!-wybąkała cała w nerwach
-o 8 po ciebie będę, może być?
-tak tak pewnie!
-a gdzie mam po ciebie przyjść?
-ja będę czekała w pokoju 286 w tym hotelu...-powiedziała i pokazała mu palcem
-ok, to do zobaczęnia...-powiedział i poszedł
-Lia, jesteś tu jakieś 3/4 godziny i już masz pierwszą randkę!!
-ale ja się strasznie stresuje!!-powiedziała gdy wychodziłyśmy z lokalu
-spokojnie ja cię tak wyszukuje, że z wrażenia zaprze mu dech w piersi!-powiedziałam i przytuliłam ją
-no to choćmy, bo zostało mało czasu...
-dobra idziemy zrobić z ciebie seks bombę!-powoedziałam by dodać jej otuchy. Cały czas przygotować miną szybko, a efekt końcowy poprostu...WOW !! Założyła granatową spódniczkę z wysokim stanem, krótki top na ramiączka, skórzaną kurtkę z ćwiekami złotymi, mocne czarne buty na obcasie, a na koniec do tego czarną torebkę.
Fryzura z jej blond włosów to zwykły kok. Na paznokciach namalowałam jej poprostu serduszka. Zaciekawiona jej reakcją zapytałam:
-i jak ci się podoba?
-jejku Al jesteś moim aniołkiem;*
Co ja bym bez ciebie zrobiła-powoedział i mnie przytuliła, nie długo potem rozległ się dzwonek do drzwi, więc zrobiłyśmy tak że ja mu otworzę, a Lia wyjdzie zza rogu by zobaczyć jego reakcę dopiero gdy go trochę zagadam. On wyglądał bardzo przystojnie: miał elegancką koszulę i spodnie granatowe, włosy miał idealnie ułożone i zegarek na ręku, co już bardzo mi się spodobało.
Musiałam go chwilkę zagadać...ale jak!?!?
-no...to gdzie idziecie? 
-mam dla Lii pare niespodzianek...-powiedział tajemniczo
-słuchaj teraz mnie uważnie, jak tylko ją skrzywdzisz, albo chociaż jeden włos jej z głowy spadnie to pożałujesz jasne!?!?
-jak słońce...-powoedział i oboje zaczęliśmy się śmiać, aż tu nagle stary opatrunek z nadgarstka spada na podłogę...
-przepraszam ja zzachwilkę wrócę....-powiedziałam krótko spanikowana tym że nie czuje nadgarstka, biegnąc do łazienki, by to opatrzeć spitkałam Lię jak poprawia makijaż:
-Al słońce co się stało? Czemu płaczesz?
-Lia nic takiego, ale nie czuje nadgarstka, a w dodatku spadł mi opatrunek tuż przy nim...-powoedzoałam nie mogąc się uspokoić
-Al spokojnie jedziemy do szpitala, poczekaj pójdę po Mata to on nam pomoże, bo ja niewiem gdzie jest szpital
-dobra ale szybko, bo coraz mocniej krwawi...-powoedziałam tylko szybko próbując to zetrzeć z podłogi, oczywiście nic nie mówiąc o świętszych ranach

******Oczami Lii******
Szybko biegnę do Mata, bo wiemże na mnie czeka, ale niestety mam gdzieś randkę, bo ważniejsza dla mnie jest Al
-Mat proszę pomóż !-powoedziałam nie zwracając na swój strój
-WOW.....Lia prześlicznie wyglądasz, a teraz uspokuj się i powiedz mi co z Alex, bo niewiem o co chodzi z tym bandażem??
-właśnie musisz nam pomóc! Alex nie czuje nadgarstka i coraz mocniej jej krwawi, a niewiem gdzie jest jakiś pobliśki szpital!!-krzyknęłam i zaczęłam biec w stronę łazienki, a on biegł za mną. Po chwili byliśmy w łazience, a Al siedziała na toalecie i za żadne skarby nie chciała odwinąć ręcznika przy Macie...
-Alex, proszę cię odwiń ręcznik, muszę to zobaczyć...-powiedział i powoli odwijał ręcznik, a Lia diedziała obok mnie (już na podłodzę i próbowała mnie uspokoić)
-o mój Boże....to są rany zrobione żyletką? Alex kiedy to zrobiłaś?
-kilka dni temu, ale bardzo męczące kilka dni temu...-wybąkałam,a wstydząc się przed nim ukryłam prawdę
-a czy dźwigałaś jakieś ciężkie przedmioty tą ręką?
-no.....tak, musiałam przecież zapakować i po znosić walizki przed wyjazdem...
-to poprostu nadwyrężyłaś sobie rękę, a ona ci zdrętwiała i znowu zaczęła krwawić, nie bój się-powiedział uśmiechając się do nas i opatrując mi nadgarstek. Kilka minut później pomogli mi wstać i wszystko posprzątać...
-Alex to mógłbym teraz porwać Lię ??
-pewnie tylko masz mi ją odprowadzić przed 2 najpóźniej...-powiedziałam z uśmiechem, a oni zniknęli za drzwiami.
Gdy tylko wyszli z wielkim trudem postanowiłam się przebrać w jakieś cienkie spodnie dresowe i zwykłą bluzkę na ramiączka, Ale butów nie zakładałam, ponieważ nie dałam rady go założyć. Po wrzuceniu poprzednich ciuchów do kosza na pranie postanowiłam, że obejrzę jakiś mecz Barcy na internecie, ale nadal nie mogłam się doczekać meczu z Malagą na który mamy iść z Lią jutro wieczorem. Wybór padł na mecz Barcelony z Juventusem, czyli finał ligi mistrzów...


******Oczami Lii******
-Mat, martwię się o Al...-zaczęłam rozmowę po naszej kolacji, gdy byliśmy na spacerze po Barcelonie
-Lia spokojnie, opowiedz mi dlaczego ona...no wiesz nadgarstek...-nie dokończył, bo wiedział że mnie to boli
-bo....nie nie mogę ci powiedzieć....to jest jej sprawa rodzinna, a ja ją staram sie wspierać-powiedziałam mu tylko tyle, ponieważ nie chciałam zdradzać jej tajemnic Matowi
-Lia, możesz mi ufać...nie traktuję cię jak pierwszą lepszą, którą chcę zaciągnąć do łóżka, ja się w tobie zakochałem od pierwszego wejrzenia. ..-jego słowa mnie zamurowały
-Mat ja....-nie dokończyłam, ponieważ mężczyzna ujął moją twarz w dłonie i delikatnie mnie pocałował...
Nie wiedziałam co mam zrobić, więc zarzuciłam mu ręcę na szyję i zaczęłam oddawać pocałunki...
-Lia zostaniesz moją drugą połówką?
-tak....ale trochę zwolnijmy dobrze?-powiedziałam mu, a on ujął mnie w ramiona i razem kręciliśmy się wokół własnej osi...


******Oczami Alex******
-Matko! Ale późno! Obejrzałam już dwa mecze, a ich jeszcze niema! W sumie jest dopiero 23, a to ja w końcu popsułam im wieczór...
Dobra nie mam siły na nich czekać idę spać!...-tak jak postanowiłam tak i się stało, poszłam do łazienki i przebrałam się w piżamę, a gdy tylko zamknęłam oczy monętalnie zasnęłam...


******Oczami Lii******
Kurde! Zakochałam się!!! To jest takie wspaniałe uczucie idąc razem wolno przez miasto trzymając się za ręcę...
Tylko jest mały problem...nie wzięłam kluczy!
-Mat mam problem!
-Lia skarbie o co chodzi??-zapytał troskliwie
-bo...jest już północ, a niewiem czy Alex już nie śpi, ale ja w dodatku niemam kluczy...-powiedziałam i zażenowana odeszłam kawałem by zadzwonić do niej kolejny raz, ale znowu nic...
-Lia, chodź pójdziemy do recepcji, może mają zapasowy klucz-powiedział i delikatnie pocałował moje czoło
-to chodźmy, bo martwię się czemu nie odbiera...-powoedziałam i razem udaliśmy się do recepcji hotelowej.
-czyli mają państwo zapasowy klucz?-zapytał Mat
-tak oczywiście, proszę-powiedziała kobieta w recepcji, która widocznie leciała ma Mata
-dziękuje i dobranoc-powiedziałam i udaliśmy się do pokoju. Pod drzwiami
jeszcze oparł mnie o ścianę i uwodzicielskim głosem powiedział:
-dziękuje za wspaniały wieczór...-Ja w odpowiedzi przygryzłam wargę i delikatnie przygrzając jego ucho, powiedziałam ,,Dobranoc kotku“
Kiedy już chciałam wejść widziałam w jego oczach wielkie pożądanie, ale bez słowa otworzyłam po cichu drzwi i udałam się do łazienki by się przebrać i zmyć makijaż. Gdy wszystkie czynności zostały już wykonane mogłam się oddać w magiczną krainę morfeusza...



******RANO*****
-Lia! Gadaj jak randka?!?
-no....jesteśmy parą!!!-krzyknęła podekscytowana
-a.....a ja nie...nie zepsułam wam randki tym nadgarstkiem?
-nie no weź przestań nawet! Było cudownie! Mat cały wieczór się martwił i dopytywał, ale nic mu nie powiedziałam
-no to dobrze, a teraz wstawaj i idziemy na śniadanie, a potem na zwiedzanie !!! Jak? Denerwujesz się przed meczem?
-jak cholera! Będziemy na naszym Camp Nou !!! Dosłownie !!!! Aaaaa!!!!-zaczęłyśmy piśczeć jak wariatki...
-ej dobra chodź pomogę ci się ubrać, byś nie nadwyrężyła nadgarstka...-powiedziała i udałyśmy się do szafy...po długich dyskusjach wybór padł na zwykłe czarne spodenki z wysokim stanem, a do tego szary t-shirt i moje conversy.
A Lia wybrała niebieską bluzę, białe szorty, niebieskie Vansy, a włosy spięła w koka.
-No i wreszcie możemy iść !-zapowiedziałam i tak też zrobiłyśmy. Po udanym posiłku poszłyśmy pospacerować po okolicy, ale oczywiście zachaczyłyśmy o sklep i postanowiłyśmy kupić sobie pare rzeczy na mecz, a między innymi :
Szaliki, farby do twarzy, flagę i kupiłyśmy jeszcze piłkę do nogi.
Cały Boży dzień łaziłyśmy po okolicy Placa Catalunia i zwiedzałyśmy, aż w końcu nadeszła ta wielka chwila...MECZ!!!!
Poszłyśmy do pokoju i zaczęłyśmy się przygotowywać... Ubrałyśmy koszulki naszych ukochanych piłkarzy, czyli ja z numerem 11, moim Neyem, a Lia z numerem 18, czyli Jordim Albą. Nasza mania malowania paznokci nie poszła na marne, bo jak Lia miała zrobione, a ja nie to trzeba było nadrobić straty i na moich namalowałam takie same serduszka jak miała Lia.
Na twarzach namalowałyśmy sobie na jednym policzku herb a na drugim napis ,,Visca El Barça!!“ jeszcze tylko na szyję założyłyśmy swoje szaliki i byłyśmy gotowe. Jak wyszłyśmy i zobaczyłyśmy kto stoi na dole to myślałam że Lia wyjdzie z siebie...


Mam nadzieje że się podobał i zachęcam do komentowania;*

niedziela, 13 września 2015

Małe info:)

Mam do was pytanie, a mianowicie czy chcecie kolejny rozdział? Pytam, ponieważ pod ostatnim rozdziałem były tylko 4 komentarze, z czego dwa moje...
Jeżeli nie chcecie, to niema problemu zlikwiduje bloga i będę pisać dla siebie, a jeżeli chcecie, to bardzo proszę wszystkie osoby o komentarz pod tym postem, to dla mnie bardzo ważne...

środa, 26 sierpnia 2015

Rozdział drugi

-Nie żyje....-powiedziała
-był w bardzo ciężkim stanie, a podczas operacji okazało się że ma raka trzustki 
-Pani sobie jaja robi!????!!?!?
-nie Alex to nie są żarty...
-wie Pani co to znaczy być sierotą?!!?? Wie pani że ja już nie mam nikogo?!?!!!?? Mnie już nikt nie po...-nie dane mi było skończyć bo wybuchłam płaczem. Lekarka szepnęła tylko coś do Pani Sterling i wyszła, a ja siedziałam po turecku na jakimś łóżku, a Lia próbowała mnie uspokoić:
-Al do jasnej cholery weź się w garść, bo jak nie ty to kto będzie ze mną wyrywać seksownych piłkarzy w Barcelonie!?!! Al poradzimy sobie! No teraz wycieraj te łzy i jedziemy
-ale zaraz zaraz list!!-przypomniałam sobie ostatnie słowa ojca przełykając leki jakie mi podała Pani doktor
-Alex jaki list??- spytała Pani Sterling
-jjjaa mmuszzę jjechać ddo ddommu!!-krzyknęłam i ruszyłam szybko w stronę domu, nie zwarzając na resztę. Po prawie 20 minutach biegu dotarłam do domu, więc czym prędzej weszłam i zaczęłam szukać tego pudła. Nie musiałam długo czekać, ponieważ po chwili list był już w mojej ręce 
,,               Droga Alex
Córeczko, jeżeli czytasz ten list to znaczy że niema nas przy tobie. Wiemy, że to dla ciebie jest bardzo, ale to bardzo trudne... Zrozumiemy jeżeli nie będziesz chciała nas znać, ale proszę zrozum naszą decyzję. Jesteś adoptowana... Fakt, ale uwież adoptowaliśmy cię w bardzo młodym wieku i byliśmy tobą bardzo zauroczeni, więc postanowiliśmy cię zabrać. Miałaś zaledwie roczek jak cię stamtąd zabraliśmy, ale od raz u złapałaś z nami wspólny kontakt. Byłaś przecudowną dziewczynką, ale nikt nie wiedział dlaczego twoi rodzice mogli zostawić tak wspaniałe dziecko. No i kiedy miałaś już osiemnaste urodziny byłam dumna że wychowałam tak wspanialą dziewczynę jaką jesteś. Alex wiemy że nie miałaś łatwego dzieciństwa, ale staraliśmy się robić wszystko co w naszej mocy, byś była szczęśliwa. Przez cały pobyt u nas byłaś szczęśliwa, miałaś dużo znajomych, chodziłaś na imprezy, pierwszy chłopak, ale nigdy się nie całowałaś... Zawsze uważałaś że to nie jest ten jedyny którego kochasz nad życie.
W szkole byłaś bardzo dobrą uczennicą i wogule nie mieliśmy z tobą problemów. Alex pamiętaj rodzina jest tam gdzie ludzie się kochają. Alex nie powiedzieliśmy ci najważniejszej rzeczy, a mianowicie na dnie pudła jest koperta w której znajdują się bilety na najbliższy mecz twojej ukochanej Barcy, dla ciebie i Lii, ponieważ chcieliśmy ci jakoś to wynagrodzić to wszystko. 
Alex pamiętaj o tym że kochamy cię nad życie i ciesz się życiem ze swoim wybrankiem u boku:*:*
Poukładaj sobie życie w Barcelonie i bądź szczęśliwa skarbie<3<3:*:*
Kochaj i bądź kochana :*

Kochamy cię nad życie:*
                               Mama i Tata    “

Oszołomiona treścią listu postanawia napić się wody i od razu złapałam się za szukanie koperty nie wierzyłam w to co widzę, ale w kopercie znajdowały  się 2 bilety na mecz o puchar Gampera. Byłam mega szczęśliwa, ale po prostu nie miałem ochoty być z kimkolwiek chciałam pobyć sama i zastanowić się nad wszystkim co się teraz dzieje w moim życiu postanowiłam że napiszę do Lii:

,,Lia błagam weź rodziców do domu, nic mi nie jest, ja poprostu chce być sama i sobie wszystko poukładać. Nie martw się o mnie, zadzwonię, bo do wylotu mamy jeszcze 4 dni, nie zrozum mnie źle, ale chce zostać sama. Kocham cię 
                                      Alex    “
Nie musiałam czekać długo na odpowiedź, więc czując napływające łzy szybko go przeczytałam:

,,Al słońce, jeżeli tak chcesz to ja niemam nic do gadania, a rodzicami się niemartw, a pogadamy jutro chociaż na skypie, jak lepiej się poczujesz? Daj znać jutro;*
       Kocham cię (bardziej:P) 
                                      Lia      “

Zablokowałam telefon ocierając nadgarstkiem  łzy, podeszłam do szklanej szawki ojca i wyjęłam najmocniejszy alkohol jaki był i postanowiłam usiąść na balkonie i się upić. Chociaż na chwilę mogłam zapomnieć o całym cholernym świecie. Godzina 3, więc chyba trzeba iść spać. Z trudem doturlałam się do łóżka i padłam jak zabita.


******Rano******
-kac morderca niema serca !!! Boże moja głowa!!-ochrzaniałam sama siebie za wczorajszy wieczór 
Z wielkim oporem zwlokłam się na dół by zjeść cokolwiek na śniadanie. Po zjedzonym posiłku postanowiłam że nie będę nigdzie wychodzić ponieważ chcę pobyć sama ale ten dom strasznie mnie dobijał, więc ubrałam się w rzeczy do biegania i wyszłam. Biegnąc  przed siebie, przez las, przez drogę, aż do miejsce gdzie moi rodzice zostali potrąceni, więc szybko, ale to szybko ruszyłam w przeciwną stronę by być jak najdalej od tamtego miejsca ponieważ wszystkie wspomnienia i wszystkie odczucia wracały. Postanowiłam że wrócę do domu ponieważ bieganie nie dało mi żadnej satysfakcji i potem postanawiam że przesiedzę cały dzień przed telewizorem, więc wróciłam do domu umyłam się przebrałam się w jakąś rozciągniętą bluzę i spodenki wzięłam lody postanawiasz, że zrobię wieczór filmowy tak też zrobiłam, wzięłam czekoladowe i usiadłam przed telewizorem i postanowiłem że będę oglądać jakieś Romansidła. Oglądałam tak jakieś dobre kilka godzin, a kuferki z lodami jak były pełne tak teraz są puste. Postanowiłam że znowu się pije ponieważ tylko alkohol mi pomaga, ale nie, nie będę pić! mówiłam sobie w głowie, ponieważ nie chce mieć kaca  na następny dzień, więc wzięłam sobie długą kąpiel i spojrzałam na ślady krwi  których jeszcze nikt nie sprzątnął I leżące na dywanie żyletki ojca. Zamyśliłam się i  potem odwinęłam bandaż z mojego nadgarstka i zobaczyłam ile mam tam blizn. Ale ja jestem głupia! Mówiłam sobie w głowie i uznałam że posprzątam to ponieważ nie chcę żeby wspomnienia wracały, więc po chwili wytarłam krew z podłogi i wzięłam się za żyletki. Były one takie błyszczące i i nie wiedziałam co z nimi zrobić, więc wzięłam je i wyrzuciłam żeby nic nigdy mi nie przypominało o tym ale atmosfera w tym domu coraz bardziej mnie dobijała, a najbardziej to że byłam sama jak palec, w końcu sama tego chciałam, więc postanowiłam że pogadam sobie z Lią na skypie.Mam takiego doła i nie wiem w ogóle co mam zrobić ze sobą, ze swoją osobą wjęc wzięła mojego laptopa, wyszłam na balkon i zadzwoniłam...
******Rozmowa******

-Jejku Al, ale masz spuchnięte oczy spałaś w ogóle ostatnio?
-Co mam spać? tylko w snach powrócą te wszystkie straszne wspomnienia, więc upijam się najmocniejszym alkocholem ojca-powiedziałam i wzięłam łyka soku pomarańczowego
-ani mi się waż upijać się do nie przytomności!! Chcesz żebym przyszła i założyła kłódkę na tą szafkę?! Chyba nie, więc teraz idziesz do tej szafki i wyrzucasz cały alkochol! Jasne?!
-jasne jasne, ale wspomnienia nigdy nie umrą...-powiedziałam i pokazałem jej mój nadgarstek
-Al jeszcze tylko 2 dni i będziemy już z dala od tego cholernego miejsca
-jak ja za nimi cholernie tęsknie Lia!! Ja nie mogę w nocy spać, dlatego upijam się do nieprzytomności, a przy okazji by bardziej mnie dobić to wyglądam jak cholerny trup...
-Al pamiętaj że ja zawsze będę przy tobie;*
-dobra ja kończę, bo muszę zmienić opatrunek na nadgarstku, papa kocham cię <3
-no dobra, papa ja ciebie też <3<3
******Koniec rozmowy******
Jak myślicie co zrobiłam? Uznałam że wreszcie się prześpie, ale nie było to proste...

******Dzień wylotu******
-no i zapięta!-mówiłam sama do siebie, bo do kogo? Wyniosłam wszystkie walizki pod drzwi i przejżałam dom, by niczego nie zapomnieć. Przez tę resztę dni coraz bardziej staczałam się w dół, ale tylko Lia i myśl o wyjeździe trzymały mnie przy życiu. Jeszcze spojrzałam w lustro i zobaczyłam trupa, dosłownie... Podkrążone oczy, blada cera, włosy jak siano, oczy opuchnięte i tena cholerny nadgarstek. Dobra Al przestań na siebie patrzeć, przecież wiemy że jesteś paskudna, a za kilka godzin będziesz już w Barcelonie!!! Dziewczyno! Będziesz miała chłopaków na wyciągnięcie ręki!
Dobra zaniosłam już wszystkie potrzebne rzeczy na dół do salonu i teraz czekam na Lię z rodzicami, ponieważ ja nie chce jeszcze bardziej się dobijać tym miejscem gdzie no....sami wiecie. Oglądam jeszcze tv, aż tu nagle rozległ się dzwonek do drzwi, a w nich ukazała się Lia:
-aaaaa!! Cieszysz się? Jedziemy do Barcelony!!! Al?!? Boże ty wyglądasz strasznie!  Choć no tutaj muszę cię wyściskać!-powiedziała, a ja wprost żuciłam się jej na szyję...
Po krótkim czasie się od niej oderwałam i powiedziałam
-Lia, ja wiesz... Nie daje sobie rady z tym wszystkim!! Ja przez te kilka dni zapijałam się do nieprzytomności, by tylko o tym pieprzonym życiu zapomnieć!! Przeryczałam w poduszkę kilkanaście godzin non stop i co?? I miałam kolejne posunięcia do popełnienia samobójstwa! Czemu?!? Czemu to się przytrafia akurat mi?!? Czemu odebrano mi moich rodziców, i biologicznych i tych którzy mnie wychowali?!?! Dlaczego?!? Ja dię pytam dlaczego!?!?-wrzeszczałam, aż tu nagle...

sobota, 22 sierpnia 2015

Libster Blog Award!!

Bardzo bardzo, ale to baaaaardzo dziękuje za nominację do LBA wspaniałej autorce bloga:http://njr-momentos-fugazes.blogspot.com/2015/08/libster-blog-award.html?m=1 i oczywiście zachęcam do odwiedzenia jej bloga;)

Teraz do rzeczy:

1.Co skłoniło cię do założenia bloga i pisania opowiadania?
Tak naprawdę to wszystko dzięki zarwanych nockach na czytaniu internetowych opowiadań, no i pewnego dnia powiedziałam ,, też tak chcę“ no i tak to się zaczęło...

2.Dlaczego akurat Neymar i FBCarcelona?
Tak naprawdę zaczęło się to od Mundialu w Brazylii i wtedy gdy Neymar został brutalnie sfałlowany, właśnie tej nocy  nie spałam i cały czas czytałam o nim i wtedy poznałam ten magiczny klub jakim jest FCBarcelona. Tamtej nocy uznałam że ten mundial był najlepszą rzeczą w życiu jaka mnie spotkała...


3.Masz jakiś idoli?
Moimi największymi idolami są Neymar, Messi i Suarez, ponieważ razem tworzą wspaniałe trio nie do powstrzymania...


4.Twoje hobby(oprócz pisania oczywiście) to...
Czytanie i granie w Piłkę nożną.
Czytanie, ponieważ uwielbiam czytać jakieś wspaniałe i wciągające książki, bo wtedy mogę tak jak przy pisaniu oderwać się od rzeczywistości, a piłka nożna dlatego że to jest związane z moimi marzeniami i gra sama w sobie sprawia mi ogromną przyjemność...


5.Twoja ulubiona piosenka to...
Mam dwie ulubione piosenki, pierwsza to: Faydee ,,Maria“
A druga: Shaggy Mohombi Faydee Costi ,,Habibi (i need your love)“


6.Co lubisz robić w wolnym czasie?
W wolnym czasie lubię: czytać opowiadania internetowe, czytać książki mojej ulubionej autorki, grać w piłkę nożną, pisać swoje opo oczywiście i....niewiem co jeszcze lubię ;D


7.Masz rodzeństwo?
Tak mam o 4 lata starszego brata


8.Masz ulubioną ksiąrzkę? Jaką?
Jak narazie mam dwie ulubione ,,Hopeless“ i ,,Losing Hope“
Ale pokochałam wszystkie książki autorki ,,Colleen Hoover“


9.Twoja ulubiona Bloggerka/Blogger to...
Moją ulubioną blogerką jest oczywiście:
http://njr-momentos-fugazes.blogspot.com/2015/08/libster-blog-award.html?m=1
Ale uwielbiam też dużo dużo innych opowiadań ;*


10.Masz jakieś motto życiowe? Jak tak to jakie?
,,Pamiętaj że wszystko, co uczynisz w życiu, zostawi jakiś ślad, dlatego miej świadomość tego co robisz“ 
                                       ~Paulo Coelho


11.Wiążesz z pisaniem jakieś plany na przyszłość?
Jak narazie się nad tym nie zastanawiałam, pożyjemy zobaczymy, ale narazie nie zamierzam rezygnować z prowadzenia mojego bloga;*

I to już były wszystkie pytanka i odpowiedzi, a teraz przejdę do nominowania, więc nominuję:






Moje pytanka:
1.Jakie masz pasję? (Poza pisaniem;D)
2.Twoja ulubiona książka to…?
3.Jakie są twoje trzy ulubione opowiadania?
4.Co lubisz robić w wolnych chwilach?
5.Co natchnęło cię do założenia bloga?
6.Dlaczego akurat Neymar Jr?
7.Dlaczego i od ilu kibicujesz fcbarcelonie?
8.Masz jakąś ulubioną piosenkę? Jak tak to jaką?
9.Masz jakieś życiowe motto?
10.Masz brata lub siostrę?
11.Co sprawia ci największą radość w życiu?
12.Czy byłaś na jakimś meczu? Jak tak to na jakim? I czy masz zamiar pojechać?
13.Jakie masz plany w związku z pisaniem?
14.Gdzie chciałabyś w przyszłości zamieszkać?
15.Twoje wymarzone miejsce to...?

Więc to tyle w związku z Libster Blog Award, a teraz małe ogłoszenia parafialne: 
1.kolejny rozdział pojawi się niebawem, ponieważ byłam na różnych wyjazdach to nie miałam czasu pisać, ale postaram się nadrobić swoje zaległości

2.niestety szkoła się zbliża bardzo szybko, więc chciałabym was poinformować że rozdziały będę się starała dodawać regularne;)




środa, 29 lipca 2015

Rozdział 1

-Alex kochanie musimy koniecznie porozmawiać...-powiedzieli oboje równocześnie, więc bez słowa usiadłam na fotelu w salonie. A tata po chwili przyniósł jakieś pudło i wręczając mi je zaczął:
-Alex jesteś już na tyle dorosła że nie mogliśmy już dłużej ukrywać przed tobą prawdy...-zaczął opowiadać,a ja w tym samym czasie zaczęłam przeglądać,, tajemnicze pudło“ ,aż tu nagle natrafiłam na papiery z ośrodka adopcyjnego, a moje oczy momentalnie się zeszkliły i pojedyncze łzy spływały po moim policzku
-tato czy ja jestem adoptowana??-zaphtałam licząc na szybką odpowiedź 
-tak Alex jesteś adoptowana, a twój prawdziwi rodzice...twoja matka zginęła z powodu raka, a twój ojciec oddał cię do adopcji i zniknął bez słowa.....-dokończył a ja nie wiedziałam co powiedzieć, więc dałam upust emocjom
-Kochanie pamiętaj że my kochamy cię nad życie!- dopowiedziała mama, a ja nie wytrzymałam:
-ale to nie zmienia faktu że nie mam prawdziwych rodziców!!!!-krzyknęłam i chwytająco torbę wybiegłam z domu. Bez zastanowienia pobiegłam na pomost koło domu mojej przyjaciółki, potem usiadłam po turecku i obserwowałama zachód słońca. 
Po chwili słyszę jak biegnie do mnie Lia, więc zerwałama się i wpadłam w ramiona mojej przyjaciółki. Lia gdy tylko zoriętowała się że płakałam odrazu spojrzała mi głęboko w oczy, otarła mi łzy z policzka i zaczesała za ucho mały kosmyk włosów jaki wypadł z mojego koka. Razem poszłyśmy razem usiąść na pomoście i zaczęłyśmy gadać na temat tego co tu robię i przez co płaczę. Po godzinie nie zauważyłam jak zasnęłam na kolanach przyjaciółki.


***Oczami Lii***
Jejku, aż mi się chce płakać jak pomyśle co ona przeżywała. Gdy usnęła nie chciałam jej przeszkadzać i dałam jej się wyspać, bo już sporo w życiu przeżyła. Zapomniałam! Jestem Lia Sterling i mam 18 lat, z Al znamy się od bardzo dawna i jesteśmy dla siebie jak siostry. Nagle zza pleców usłyszałam że moja mama przyniosła nam koc i poduszki, a widząc że Alex śpi pomogła mi ją położyć na kocu i ją przykryć. Ja wzięłam drugi koc i poduszkę, a potem położyłam się koło niej.



***RANO***
-Alex Alex kochanie błagam wybacz nam!!-krzyczała moja ,,mama“
-mamo?? MAMO!!-krzyknęłam zauważając rozpędzony Samochód który jechał prosto na moich rodziców więc szybko zerwałam się i pobiegłam w ich stronę, a Lia ze swoją mamą próbowały mnie zatrzymać, ponieważ samochód był coraz bliżej.
-NIE!!! MAMO!!! TATO!!! SAMOCHÓD!!!!-wrzeszczałam przez łzy, ale niestety rozpędzony samochód potrącił ich dosłownie kilka metrów ode mnie. Na moich oczach zginęli, a gdy tylko sprawca wysiadł z samochodu odrazu szybko za nim pobiegłam. Ty Dupku nienawidzę cię zabiłeś moich rodziców!!! Jesteś skończonym draniem zginiesz w więzieniu!!!-krzyczałam i płakałam...nie nie Wyłam w jednym momencie, a jak tylko go dopadłam to sama zaciągnęłam go do radiowozu. Karetka zabrała już moich ,,rodziców“ a na miejscu została jedna Lekarka, pani doktor Malinowska, która podała mi środki uspokajające i razem poszłyśmy na pomost, ponieważ kobieta chciała bym opowiedziała jej jak do tego doszło i dlaczego jestem osłabiona i zźębnięta. Po kilku godzinach kobieta pojechała, a ja udałam się z Lią i jej mamą, Panią Sterling do mnie do domu. Lia z mamą postanowiły zrobić jakąś kolację, a ja ocierając łzy poszłam do pokoju i zapakowałam kolejną walizkę z moimi rzeczami. Nie mogłam sobie tego wybaczyć że tak zareagowałam, powinnam dać im się wytłumaczyć, jestem zwykłym nie wartym śmieciem. Byłam tak załamana że udałam się do łazienki i zakluczyłam drzwi i podeszłam do lustra, a wiecie co zobaczyłam?? Potwora, który był cały blady, miał zaczerwienione oczy i chciał się zabić. Podeszłam do jednej szafki i z niej wyciągnęłam malutkie pudełeczko, w którym była malutka żyletka, potem podeszłam do umywalki i ją przemyłam. Nie długo potem usiadłam na małym dywanie opierając się o ścianę i bezzastanowienia przeciągnęłam nią kilka razy po moim chudym nadgarstku. Dosłownie po chwili zaczynało mi się robić słabo, więc poprostu zamknęłam oczy i pozwoliłam łzom spływać po policzku.



***Oczami Lii***
-Mamo musimy ją teraz wspierać!
-pewnie córcia! pomożemy jej we wszystkim!
-mamo pójdę sprawdzić jak się trzyma-powiedziałam i ruszyłam w kierunku jej pokoju, aż tu nagle widzę jak z pod drzwi łazienki małym strumyczkiem leci krew. Strasznie się przeraziłam i odrazu zaczęłam szarpać drzwi i krzyczeć do Al, ale to wszystko było na nic. Po chwili przybiega mama i mówi że ojciec biegnie już z łomem. Kilka minut później tacie udaje się wywarzyć drzwi, a ja myślałam że padnę jak zobaczyłam że Al leży na podłodzę, a z jej nadgarstka sączy się krew. Szybko złapałam jakiś ręcznik i próbowałam szybko zatamować krwawienie, a mama próbowała ją ocucić. Kilka minut później dotarło pogotowie i zabrało mnie i Al do szpitala, a rodzice mieli dojechać na własną rękę. Alex szybko pojechała na salę by mogli jej zaszyć rany, a ja korzystając z okazji chciałam się dopytać o jej rodziców. Akurat przy recepcji stała Pani Malinowska:
-dobry wwieczzór ja chciałam się dopytać o tych państwo co zostali potrąceni przez auto...-zapytałam ocierając łzy
-a pani to kto?
-ja jestem przyjaciółką ich córki, która przed chwilą przyjechała, bo próbowała się za.....-tylko tyle przemknęło mi przez gardło, bo poprostu nie mogłam opanować się po tym co stało się Al
-no dobrze powiem ci, a więc jej matka niestety zginęła na miejscu, a jej ojciec jest w bardzo ciężkim stanie i liczy się każda minuta-powiedziała i zaprowadziła mnie do gabinetu, gdzie podała mi środki na uspokojenie i dała mi ciepłej herbaty, ponieważ na dworze w Polsce było zimno. Niedługo potem moja mama i tata przyjechali do szpitala i rozmawiali z Panią doktor o stanie ojca Al, a ja w tym czasie mogłam z jakąś pielęgniarką wejść do Alex. Gdy tylko pielęgniarka otworzyła mi drzwi zobaczyłam że Alex leży skulona w kłębek i płacze, a po chwili gdy usłyszała że ktoś mówi jej imię drżącym głosem po cichu powiedziała:
-jeżeli niema tutaj Lii ja nic nie powiem!
-Alex słońce to ja, Lia-powiedziałam siadając na łóżku, a ona poprostu spojrzała się na mnie i rzuciła mi się na szyję.
-Lia błagam cię zapytaj co z moimi rodzicami!!-mówiła powstrzymując łzy
-ja...jjuż ssię ppytałam-odpowiedziałam niepewnie
-i.....
-twoja mama zmarła na miejscu, a ojciec jest w piekielnie ciężkim stanie i liczy się każda minuta-powiedziałam i otarłam kciukiem jej łzy z policzka
-błagam idź po kogoś kto zaprowadzi mnie do ojca! Błagam!!
-już chwilkę-powiedziałam i razem z pielęgniarką Alex udała się do taty, a ja wróciłam do rodziców.



***Oczami Alex***
Kolejne kroki były dla mnie męką. Moje nogi poprostu uginały się pod ciężarem 39 kilo. Po chwili pielęgniarka mnie przytuliła i otworzyła drzwi do sali gdzie on leżał.
Zaciągnęłam rękawy, ale i tak bandarz był już zakrwawiony. Powoli podeszłam do jego łóżka i zachrypniętym głosem powiedziałam:
-Tato??
-cccórreczko ja... ja cię strasznie przepraszam wybacz nam-powiedział i chciał złapać mnie za nadgarstek, ale na szczęście w ostatniej chwili go zabrałam
-Alex, co masz pod rękawem??-powiedział i odwinął mój rękaw
-to...tto nnie tak jak mmyśllisz...tttoo z bbezsilności...-powiedziałam i zawinęłam z powrotem bandarz i zasłonęłam go rękawem bluzy
-Alex jesteś prześliczną dziewczyną i nie powinnaś się okaleczać-powiedział i pocałował mnie w czoło
-tato ty nie możesz mnie zostawić słyszysz nie możesz!!
-Al to nie jest ode mnie zależne...-
-jest! Tato musisz walczyć!!
-Alex prosze przeczytaj listy które są na pudełku w salonie, to ważne-powiedział
-dobrze przeczytam
-Alex mam do ciebie prośbę, bądź szczęśliwa ze swoim wybrankiem u boku-powiedział i jego stan momętalnie się pogorszył i pielęgniarka wypchnęła mnie za drzwi
-TATO!!!TATO!!!-krzyczałam zza drzwi, aż tu nagle lekarze odeszli od jego łóżka, a Pani Malinowska idzę w moją stronę:
-Alex proszę cię na chwilę do gabinetu-powiedziała i wzięła mnie pod rękę, ponieważ byłam osłabiona.
Po chwilidostałam środki uspokajająca, więc kobieta zaczęła, a ja z siedziałam przytulona do przyjaciółki:
-Alex bardzo jest mi przykro i bardzo ci współczuje, ale twój ojciec...