poniedziałek, 30 listopada 2015

Rozdział 4

Dodaję jedną postać!! Jest to 22 letni Marcus, przyjaciel Sancheza, wysoki brunet o umięśnionej figurze, pod wpływem alkoholu z przyjaznego i fajnego faceta może stać się kompletnie inny...
A i zmieniam mecz na mecz z Villarealem...
A teraz przechodzę do rozdziału...
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
-Mat?!!?
-Lia?? To ty?! Serio Barça?!? Jak ja mogłem się w tobie zakochać?!?!? Czy ja jestem ślepy?!? Czy głupi?!?!
-wiesz co?!? Mat jesteś zwykłym dupkiem!!-powoedziałam za Lię, bo widziałam że ma doła
-i kto to mówi?!? Dziewczyna która chciała się zabić i się tnie?!? Bez jaj!!-po tym co on powoedział miałam ochotę wydrapać mu oczy, ale wróciłam na ziemię i postanowiłam że nie będę tego nawet komentować i poprostu poszłyśmy razem w stronę Cam Nou, oczywiście podśpiewując już Hymn. Suarez strzela w środek bramki i GOL!!!! Kilka minut później Neymar , a na deser jeszcze raz Neymar!! .Cały stadion szaleje z radości!!! A ja się czułam jak bym była członkiem jednej wielkiej rodziny. Po meczu byłyśmy mega szczęśliwe że mogłyśmy wogule jakiś mecz zobaczyć ze stadionu, z tego magicznego krzesełka...
Przechodząc uliczkami Barcelony po meczu było pełno kibiców, ale nie było sytuacji, by ktoś cię w nocy napadł, broń Boże... Nawet takie małe berbecie biegały po chodniku, co było przesłodkie. Gdy dotarłyśmy do hotelu byłyśmy mega szczęśliwe, ale odrazu poszłyśmy się szykować do spania. Zmyłyśmy sobie swój ,,Makeup“ i potem ustaliłyśmy jak z myciem, ale oczywiście ja byłam druga...
Jak tylko już obie byłyśmy w łóżku padłyśmy monętalnie...


******RANO******
-Mój Boże!!! Byłam na meczu!!!- cały czas miałam w głowie dźwięk tych wszystkich dopingów i krzyki różnych osób, było to niesamowite przeżycie.
Do rzeczy! Trzeba obudzić Al i idziemy na miasto!! Jezu z każdym dniem coraz bardziej kocham to miasto. Ja wstałam wcześniej i ubrałam się w zwykle dżinsowe shorty i pomarańczową bokserkę, a Al w kwiatowe shorty z wysokim stanem, do tego biały t-shirt i nike białe. Całą stylizację oczywiście upiękrzały jej włosy...
-jest przepiękna!-powiedziała do Mnie Lia stojąc pod wielką sagradą
-racja jest przepiękna, ale choć już bo mamy jeszcze całe miasto do zwiedzenia...-powiedziałam i cofając się do tyłu, chyba na kogoś wpadłam:
-Przepraszam...nic się pani nie stało?
-nie nic, a panu?- powiedziałam i na chwilę normalnie zamarłam, właśnie w tym momencie leżałam na boskiej klacie Neymara Jr
-jezu pani noga...trzeba jechać z nią na prześwietlenie, bo jest cała spuchnięta, ja panią wezmę...-powiedział i wziął mnie na ręce i zaniósł do swojego samochodu, a Lia szła podjarana obok.
-jezu ale mi głupio...nawet wam się nie przedstawiłem jestem...-nie skończył bo mu przerwałam
-nie musisz się przedstawiać, bo znam cię i to bardzo dobrze
-heh, zapomniałem...a wy? Od kiedy w Barcelonie? Bo na hiszpanki nie wyglądacie?- pytał ciekawy
-my jesteśmy z Polski-powiedziałam smutna zasłaniając ręką oklejony nadgarstek
-a jak wam na imię?
-ja jestem Alex, a tam z tyłu to Lia
-Piękne imiona-powiedział bardzo subtelnie
-no wreszcie to tutaj! Zaniosę cię, a ty Lia choć pomożesz mi w rejestracji...

******Oczami Al******
Boże jakie on ma świetne perfumy!!!
Auć! Cholerny nadgarstek...tylko co tu zrobić by go ukryć? 
Nie mam zielonego pojęcia!

******Podczas badań******
-Lia prawda?
-Tak jestem przyjaciółką Alex
-boże jak mi jest głupio przeze mnie będziecie miały problemy...
-błagam nie zadręczaj się tym Al jest naprawdę silna i na pewno sobie poradzi!-chciał coś powiedzieć ale właśnie wyszła pielegniarka zza drzwi i zaprosiła nas do środka.
Al miała na szczęście tylko skręconą kostkę i powiedziała że na 4 tygodnie przynajmniej ma być unieruchomiona. Chłopak pomógł nam dojść do samochodu i odwiózł nas pod nasz hotel, A w związku z tym że Alex miała skręconą kostkę pomógł jej dojść do pokoju. Był bardzo miły i zaniósł ją na rękach:
- dziękuje ci, bardzo dużo pomogłeś...-powiedziała Al
-niema za co, to drobiazg! Mógłbym do tej pięknej pani numer telefonu??- zapytał się Lii a ja się momętalnie zawstydziłam...
-oj niewiem niewiem, to nie ode mnie zależy...-powiedziała i wszyscy zaczęliśmy się śmiać
-poprostu chciałem się dowiedzieć jak noga, ale jak nie to nie...-powiedział udając minę zbitego psiaka
-no dobrze dobrze...-podałam brazylijczykowi swój numer
-to ja już będę leciał, narazie dziewczyny!- powiedział, puścił mi oczko i wyszedł...

******Oczami Neya******
-jest!! Kolejna fajna dupcia! Będzie się działo! Napewno ją zaliczę! Przecież każda mi ulegnie!

******Oczami Al******
-Jezusie jak mnie boli noga! Ale jestem sierotą...-powiedzoałam a Lia zrobiła mi na nią okład, ponieważ zdjęłam na chwilę ten... No to coś na kostkę. Chciałabym iść na spacer,ale obawiam się że nie mam na to szans. Lia gdzieś wyszła już godzinę temu i nadal jej niema. Nagle dostałam smsa od nieznajomego numeru:
,, Hej, jak się czujesz? Bardzo boli noga? Strasznie mi głupio i chce ci jakoś to wynagrodzić, a Lia jest u Sancheza, a ja właśnie po ciebie jadę. Przyjdę po ciebie i pomogę ci.
 
                      Ten głupek Ney:*. ''
Mimowolnie uśmiechnęłam się do telefonu i zaczęłam się szykować.
Ubrałam się w krótkie spodenki z wysokim stanem czarne, kremową bluzkę z falbankami i czarną marynarkę. Oczywiście żeby wyglądać kompletnie idiotycznie założyłam jednego czarnego buta, a drugiego włożyłam do torebki. Nie musiałam długo czekać na Brazylijczyka, ponieważ właśnie mu otworzyłam i kompletnie mnie zamurowało... On wyglądał perfekcyjnie, a miał dżinsowe spodnie, białą koszulę i nie miał krawata, a jego włosy były perfekcyjne ułożone. Pomógł mi zamknąć mieszkanie i razem udaliśmy się do samochodu. Ney jest świetnym kierowcą, a całą drogę śpiewaliśmy piosenkę ,,Shaggy, Mohombi, Faydee, Costi i need your love'' co jak co, ale on nie umie śpiewać, a mimo tego wspaniałe się bawiłam słuchając go. Gdy tylko dojechaliśmy do Alexisa to byłam w szoku, willa była ogromna, bardzo nowoczesna z dużym ogrodem i wysokim ogrodzeniem. Na podjeździe przed domem Chilijczyka było już tak pełno samochodów, że postanowiliśmy postawić auto na chodniku. Bardzo denerwowałam się ponieważ tam właśnie pare metrów ode mnie jest cała moja ukochana drużyna piłkarska. Ney wziął mnie pod rękę i pomógł dojść do drzwi, ale zatrzymałam się przed drzwiami:
-Neymar ja... Nie mogę, bo... Noga, a ja sama nie...- tak strasznie się denerwowałam że zaczęłam się jąkać
-Alex wyluzuj, obiecuję że będziesz w dobrych rękach- powiedział i chciał się bardziej do mnie przysunąć, ale skutecznie przeszkodził mu w tym Alba
-ty Ney! Nie przedstawisz nam najpierw tej pięknej pani??-wybełkotał już dość zalany Jordi
-już tylko daj wejść do środka-powoedział na spokojnie i pomógł mi dojść do środka, a to co zobaczyłam totalnie mnie zamurowało, a mianowicie moja Lia tańczyła na parkiecie przytulona do klatki piersiowej Sancheza. O mój Boże jak mi się trzęsą nogi! Dobrze że Neymar mnie trzyma, ponieważ jestem w siódmym niebie. Pod ścianą były porozstawiane kanapy na których siedziały wszystkie panie. Bardzo bałam się, ale okazało się że ze wszystkimi się zaprzyjaźniłam, a najbardziej chyba z Shakirą, małżonką Pique. Dziewczyny wypytywały się o moją nogę i potem pewien czaruś porwał mnie na parkiet:
-Ney ja z tą nogą nie dam rady zatańczyć, przykro mi...
-proszę chociaż spróbuj, weź połóż nogę na mojej i poprostu będziemy kiwać się na boki
-przecież wiesz że nigdy tobie nie odmówię...- powiedziałam i potem chyba 6 piosenek razem przetańczyliśmy, ale nadal zadziwiało mnie to że Lia i Alexis nie zwracali na nas uwagi. Po 7 piosence zachciało mi się do łazienki, więc Melisa zaprowadziła mnie, a reszta siedziała na dolnym piętrze. Niestety nie mogłam się odnaleść na górze, nagle czuje jak silna dłoń łapie mnie za nadgarstek z opatrunkiem i ciągnie do ciemnego pomieszczenia. Nie rozpoznałam go, ale piekielnie się bałam tego co się wydaży. Nieznajomy popchnął mnie na łóżko i rzucił się na mnie. Ewidentnie było czuć od niego sporą ilość alkoholu:
- hej maleńka, co ty taka jesteś nie w sosie, choć ja cię rozluźnię i to będzie seks który zapamiętasz chyba do końca życia...-powiedział i zaczął rwać moje szorty i bluzkę. Krzyczałam tak głośno jak tylko mogłam, ale to bydlę przykryło moje usta swoją tłustą łapą. Niewiem co będzie dalej, niewyobrażalne się boje...


******Oczami Neya******
Siedzimy sobie wszyscy, już z tymi zakochanymi papużkami, aż tu nagle z góry dobiegają przerażające krzyki.
Nagle Alexis krzyknął tylko ,,Marcus nie!'' I oboje jak najszybciej pobiegliśmy na górę, a reszta za nami.

******Oczami Al******
Z mojego ubrania tak naprawdę zostały tylko strzępki ,ale jak zaczął dobierać się do mojego stanika próbowałam go z siebie zrzucić. Nagle do pokoju dzięki Bogu wpada Alexis i zrzuca go na podłogę, a gdy tylko udało mi się wstać padłam w ramiona Neya i dziewczyn.Nie  mogłam przestać płakać, ale bardzo zaimponowało mi to że Junior podbiegł do tego bydlaka i z pięści przywalił mu w twarz. Chłopaki ogarniali tego pijanego bydlaka, a ja z dziewczynami zeszłam na dół:
-Al, kochanie masz tu koc, zakryj się...- powiedziała Anto, a potem poszła po apteczkę
-Al, wiem że to będzie dla ciebie trudne, ale powiedz jak to się stało?
-no gdy wyszłam z toalety to chciałam zejść na dół, ale ten bydlak Marcus, on zaciągnął mnie do sypialni i rzucając na łóżko sukcesywnie rozrywał moje ciuchy, a potem...próbował zdjąć mi majtki i stanik, by mnie...-nie dałam rady skończyć, bo znów wybuchłam płaczem. Alexis i Ney wyprowadzili go z domu i potem Ney przyszedł do mnie, a Chilijczyk poszedł na górę. Anto wróciła z apteczką i powiedziała:
- Al zejdź proszę do mnie na podłogę, bo muszę ci opatrzeć nadgarstek...- powiedziała, ale mimo tego że nie chciałam tego robić wtuliłam się w klatkę piersiową Neya, który sam mnie obiął, oraz podałam jej nadgarstek. Widziałam jej smutek na twarzy, ale każdy widział że jest mi z tym ciężko i o nic nie pytali. Okazało się że Alexis przyniósł mi bluzę i powoedział:
-przepraszam cię za niego...on taki jest po alkoholu...
-to nie twoja wina, ale proszę niech ktoś odwiezie mnie do hotelu,chce być teraz sama...-powoedziałam, Lia zanocowała u Chilijczyka, a Neymar odwiózł mnie do domu,a przed wyjściem oddał mi swoją skórzaną kurtkę, bym zakryła biodra, ale i tak założyłam ją na siebie. Junior nic nie mówił, bo wiedział że nie mam na to zbytnio ochoty. Dojechaliśmy pod hotel i Ney pomógł mi wejść, a potem wszedł do środka. Położyłam się na łóżku i nie zwracając uwagi na juniora, aż tu nagle poczułam jak za mną ugiął się materac i gdy obejmuje mnie dłonią chce mi się szlochać, ale on robi to delikatnie i odwracając mnie twarzą do siebie pocałował mnie w czoło i razem poszliśmy spać. Czułam się brudna. Miałam wstręt do siebie i jeżeli jeszcze raz zobaczę to bydlę to nie ręczę za siebie. 


******RANO******
Marzyłam o tym by się umyć. Chciałam zmyć z siebie odór tego kolesia. Neymar kulturalnie poczekał na mnie na łóżku, a ja poszłam się umyć. Na dzisiaj wybrałam dżinsy jasne z wysokim stanem, a do tego beżową bokserkę i na to założyłam kurtkę Brazylijczyka. Moje włosy zawiązałam w kucyk i poszłam do juniora by pomógł mi założyć to coś na nogę. Potem pojechaliśmy do domu Neya, ponieważ musiał wsiąść rzeczy na trening i się przebrać, jak i również umyć.

******Oczami Neya******
Jezu!! Ile trzeba się namęczyć nad tą laską. Cholera! Nie wytrzymuje! Ale... Jakoś dziwnie się przy niej czuje. Nie nie nie Ney weź się w garść! Zaliczysz i zostawisz. Teraz rusz dupę w troki i jedź na trening, a potem spróbujemy coś z tą laską zrobić.

******Oczami Al******
Właśnie dojeżdżamy do Ciutat Esportivia. Było tu masę ludzi, ale na szczęście udało nam się przejść. Ney poszedł z chłopakami, a ja z pomocą Lucho udałam się na trybuny. Niedługo na murawie pojawiali się już piłkarze. Od godziny nie mogę dodzwonić się do Lii, aż tu nagle podbiega do mnie Chilijczyk z którym spędzała wczorajszą noc. Raczej wygląda na dość przestraszonego, a ja w tym momęcie zaczęłam się bać. 
Gdzie jest Lia?
 

czwartek, 12 listopada 2015

Rozdział 3

Tak tak wiem że dawno nie było rozdziałów, ale mam naprawdę trochę problemów:-/ no nic nie będę się rozpisywać i zapraszam na rozdział;*
--------------------------------------------------------------------------------------
Aż tu nagle, gdy nie mogłam się uspokoić do domu wchodzi Pan Sterling po moje bagaże:
-Alex, gdzie masz bagaże? Zaraz musimy jechać...-Powiedział wchodząc i trzaskając drzwiami, ale gdy zauważył w jakim jestem stanie po prostu wziął walizki i powiedział że czeka w samochodzie.
-Lia błagam cię o idź my już stąd ponieważ mam dość tego domu, biorę tylko to pudełko i już możemy iść- Powiedziałam biorąc pudełko z napisem Alex pod pachę i wyszłyśmy razem do samochodu.


******Godzinę drogi później******
Byliśmy już na lotnisku razem z rodzicami Lii i nadszedł czas pożegnań. Wcale nie było mi żal ponieważ miałam dość Polski,ponieważ tutaj jest strasznie dużo złych wspomnień, więc chciałam jak najszybciej pójść do samolotu. Lia już pożegnała się z rodzicami, Więc nadszedł czas na to by już się odprawić i pójść w stronę samolot. Po około 30 minutach byłyśmy już w samolocie i byłyśmy razem z nią tak podekscytowane, Że przez całą drogę marzyłyśmy o tym by już znaleźć się w Barcelonie.

******Kilka godzin później******
Po kilkugodzinnym locie byłyśmy zarazem tak wyczerpany ale mega mega zadowolone, że wreszcie jesteśmy w  naszym wymarzonym mieście, magicznej Barcelonie. Półgodzinna podróż do hotelu była bardzo męcząca, ponieważ Lia zasnęła, a ja nie mogłam przestać dotykać mojego bandaża na nadgarstku. Byłyśmy mega szczęśliwe, gdy już byłyśmy w naszym apartamęcie, po długiej podróży. Postanowiłyśmy że pójdziemy najpierw porobić jakieś zdjęcia, a potem postanowiłyśmy iść na szybką kawę do kawiarenki na przeciwko naszego hotelu. Ja przebrałam się w białą koszulę W ombre niebieskie, granatowe szorty z wysokim stanem, miętowe Vansy, pomalowałam zonę paznokcie na miętowy kolor i na rozpuszczone włosy wsunęłam moje okulary przeciwsłoneczne.

 Lia w białą sukienkę przed kolano, dżinsową kurtkę, a do tego beżowe balerinki i skórzana torba na ramię.
Niestety ja oczywiście wyglądałam strasznie, więc Lia pomogła mi zakryć wszystko makijażem tak bym wyglądała przyzwoicie. Po jakiś 30 minutach jeszcze bardziej zmęczone po zdjęciach wreszcie usiadłyśmy w tej kawiarni i zaczęłyśmy oglądać zdjęcia, czekając na zamówienie.
-nie na tym wyglądam grubo!-oooo zaczyna się...
-nie Lia ty na każdym jesteś przepiękna, w przeciwkęstwie do mnie...-powiedziałam by ją pocieszyć
-nawet mnie nie denerwuj!-powiedziała, aż tu nagle po chwili przyszedł barman...
-potwierdzam jesteś na każdym piękna...-powiedział do Lii nieznajomy, a ta momętalnie się zarumieniła
-Mat...-podał jej rękę na przywitanie
-Lia, a to jest moja przyjaciółka Alex...-powiedziała, a mężczyzna najpierw uściskał jej rękę, a potem moją, a na szczęście nie zauważył jak syknęłam z bólu. Kiedy mężczyzna na chwilę odszedł powiedziałam do Lii po cichu:
-Lia wpadłaś mu w oko!-wyszeptałam pełna ekscytacji
-nie no...tak sądzisz? Bo...on mi też...-powoedziała
-trudno było nie zauważyć!-zaśmiałam się pod nosem
-ej weź no...niewiem co zrobić...
-mam pomysł! Jeżeli cię gdzieś zaprosi to ty pójdziesz, a ja poczekam w pokoju, ale gdy on będzie natarczywy odrazu dzwonisz jasne?!
-tak tak.... O nie on tu idzie!!-powiedziała zdenerwowana, a po chwili przy naszym stoliku stanął Mat:
-Lia, mam do ciebie pytanko...czy chciałabyś pójść ze mną na kolację?-zapytał pewny siebie
-jjjasssne!-wybąkała cała w nerwach
-o 8 po ciebie będę, może być?
-tak tak pewnie!
-a gdzie mam po ciebie przyjść?
-ja będę czekała w pokoju 286 w tym hotelu...-powiedziała i pokazała mu palcem
-ok, to do zobaczęnia...-powiedział i poszedł
-Lia, jesteś tu jakieś 3/4 godziny i już masz pierwszą randkę!!
-ale ja się strasznie stresuje!!-powiedziała gdy wychodziłyśmy z lokalu
-spokojnie ja cię tak wyszukuje, że z wrażenia zaprze mu dech w piersi!-powiedziałam i przytuliłam ją
-no to choćmy, bo zostało mało czasu...
-dobra idziemy zrobić z ciebie seks bombę!-powoedziałam by dodać jej otuchy. Cały czas przygotować miną szybko, a efekt końcowy poprostu...WOW !! Założyła granatową spódniczkę z wysokim stanem, krótki top na ramiączka, skórzaną kurtkę z ćwiekami złotymi, mocne czarne buty na obcasie, a na koniec do tego czarną torebkę.
Fryzura z jej blond włosów to zwykły kok. Na paznokciach namalowałam jej poprostu serduszka. Zaciekawiona jej reakcją zapytałam:
-i jak ci się podoba?
-jejku Al jesteś moim aniołkiem;*
Co ja bym bez ciebie zrobiła-powoedział i mnie przytuliła, nie długo potem rozległ się dzwonek do drzwi, więc zrobiłyśmy tak że ja mu otworzę, a Lia wyjdzie zza rogu by zobaczyć jego reakcę dopiero gdy go trochę zagadam. On wyglądał bardzo przystojnie: miał elegancką koszulę i spodnie granatowe, włosy miał idealnie ułożone i zegarek na ręku, co już bardzo mi się spodobało.
Musiałam go chwilkę zagadać...ale jak!?!?
-no...to gdzie idziecie? 
-mam dla Lii pare niespodzianek...-powiedział tajemniczo
-słuchaj teraz mnie uważnie, jak tylko ją skrzywdzisz, albo chociaż jeden włos jej z głowy spadnie to pożałujesz jasne!?!?
-jak słońce...-powoedział i oboje zaczęliśmy się śmiać, aż tu nagle stary opatrunek z nadgarstka spada na podłogę...
-przepraszam ja zzachwilkę wrócę....-powiedziałam krótko spanikowana tym że nie czuje nadgarstka, biegnąc do łazienki, by to opatrzeć spitkałam Lię jak poprawia makijaż:
-Al słońce co się stało? Czemu płaczesz?
-Lia nic takiego, ale nie czuje nadgarstka, a w dodatku spadł mi opatrunek tuż przy nim...-powoedzoałam nie mogąc się uspokoić
-Al spokojnie jedziemy do szpitala, poczekaj pójdę po Mata to on nam pomoże, bo ja niewiem gdzie jest szpital
-dobra ale szybko, bo coraz mocniej krwawi...-powoedziałam tylko szybko próbując to zetrzeć z podłogi, oczywiście nic nie mówiąc o świętszych ranach

******Oczami Lii******
Szybko biegnę do Mata, bo wiemże na mnie czeka, ale niestety mam gdzieś randkę, bo ważniejsza dla mnie jest Al
-Mat proszę pomóż !-powoedziałam nie zwracając na swój strój
-WOW.....Lia prześlicznie wyglądasz, a teraz uspokuj się i powiedz mi co z Alex, bo niewiem o co chodzi z tym bandażem??
-właśnie musisz nam pomóc! Alex nie czuje nadgarstka i coraz mocniej jej krwawi, a niewiem gdzie jest jakiś pobliśki szpital!!-krzyknęłam i zaczęłam biec w stronę łazienki, a on biegł za mną. Po chwili byliśmy w łazience, a Al siedziała na toalecie i za żadne skarby nie chciała odwinąć ręcznika przy Macie...
-Alex, proszę cię odwiń ręcznik, muszę to zobaczyć...-powiedział i powoli odwijał ręcznik, a Lia diedziała obok mnie (już na podłodzę i próbowała mnie uspokoić)
-o mój Boże....to są rany zrobione żyletką? Alex kiedy to zrobiłaś?
-kilka dni temu, ale bardzo męczące kilka dni temu...-wybąkałam,a wstydząc się przed nim ukryłam prawdę
-a czy dźwigałaś jakieś ciężkie przedmioty tą ręką?
-no.....tak, musiałam przecież zapakować i po znosić walizki przed wyjazdem...
-to poprostu nadwyrężyłaś sobie rękę, a ona ci zdrętwiała i znowu zaczęła krwawić, nie bój się-powiedział uśmiechając się do nas i opatrując mi nadgarstek. Kilka minut później pomogli mi wstać i wszystko posprzątać...
-Alex to mógłbym teraz porwać Lię ??
-pewnie tylko masz mi ją odprowadzić przed 2 najpóźniej...-powiedziałam z uśmiechem, a oni zniknęli za drzwiami.
Gdy tylko wyszli z wielkim trudem postanowiłam się przebrać w jakieś cienkie spodnie dresowe i zwykłą bluzkę na ramiączka, Ale butów nie zakładałam, ponieważ nie dałam rady go założyć. Po wrzuceniu poprzednich ciuchów do kosza na pranie postanowiłam, że obejrzę jakiś mecz Barcy na internecie, ale nadal nie mogłam się doczekać meczu z Malagą na który mamy iść z Lią jutro wieczorem. Wybór padł na mecz Barcelony z Juventusem, czyli finał ligi mistrzów...


******Oczami Lii******
-Mat, martwię się o Al...-zaczęłam rozmowę po naszej kolacji, gdy byliśmy na spacerze po Barcelonie
-Lia spokojnie, opowiedz mi dlaczego ona...no wiesz nadgarstek...-nie dokończył, bo wiedział że mnie to boli
-bo....nie nie mogę ci powiedzieć....to jest jej sprawa rodzinna, a ja ją staram sie wspierać-powiedziałam mu tylko tyle, ponieważ nie chciałam zdradzać jej tajemnic Matowi
-Lia, możesz mi ufać...nie traktuję cię jak pierwszą lepszą, którą chcę zaciągnąć do łóżka, ja się w tobie zakochałem od pierwszego wejrzenia. ..-jego słowa mnie zamurowały
-Mat ja....-nie dokończyłam, ponieważ mężczyzna ujął moją twarz w dłonie i delikatnie mnie pocałował...
Nie wiedziałam co mam zrobić, więc zarzuciłam mu ręcę na szyję i zaczęłam oddawać pocałunki...
-Lia zostaniesz moją drugą połówką?
-tak....ale trochę zwolnijmy dobrze?-powiedziałam mu, a on ujął mnie w ramiona i razem kręciliśmy się wokół własnej osi...


******Oczami Alex******
-Matko! Ale późno! Obejrzałam już dwa mecze, a ich jeszcze niema! W sumie jest dopiero 23, a to ja w końcu popsułam im wieczór...
Dobra nie mam siły na nich czekać idę spać!...-tak jak postanowiłam tak i się stało, poszłam do łazienki i przebrałam się w piżamę, a gdy tylko zamknęłam oczy monętalnie zasnęłam...


******Oczami Lii******
Kurde! Zakochałam się!!! To jest takie wspaniałe uczucie idąc razem wolno przez miasto trzymając się za ręcę...
Tylko jest mały problem...nie wzięłam kluczy!
-Mat mam problem!
-Lia skarbie o co chodzi??-zapytał troskliwie
-bo...jest już północ, a niewiem czy Alex już nie śpi, ale ja w dodatku niemam kluczy...-powiedziałam i zażenowana odeszłam kawałem by zadzwonić do niej kolejny raz, ale znowu nic...
-Lia, chodź pójdziemy do recepcji, może mają zapasowy klucz-powiedział i delikatnie pocałował moje czoło
-to chodźmy, bo martwię się czemu nie odbiera...-powoedziałam i razem udaliśmy się do recepcji hotelowej.
-czyli mają państwo zapasowy klucz?-zapytał Mat
-tak oczywiście, proszę-powiedziała kobieta w recepcji, która widocznie leciała ma Mata
-dziękuje i dobranoc-powiedziałam i udaliśmy się do pokoju. Pod drzwiami
jeszcze oparł mnie o ścianę i uwodzicielskim głosem powiedział:
-dziękuje za wspaniały wieczór...-Ja w odpowiedzi przygryzłam wargę i delikatnie przygrzając jego ucho, powiedziałam ,,Dobranoc kotku“
Kiedy już chciałam wejść widziałam w jego oczach wielkie pożądanie, ale bez słowa otworzyłam po cichu drzwi i udałam się do łazienki by się przebrać i zmyć makijaż. Gdy wszystkie czynności zostały już wykonane mogłam się oddać w magiczną krainę morfeusza...



******RANO*****
-Lia! Gadaj jak randka?!?
-no....jesteśmy parą!!!-krzyknęła podekscytowana
-a.....a ja nie...nie zepsułam wam randki tym nadgarstkiem?
-nie no weź przestań nawet! Było cudownie! Mat cały wieczór się martwił i dopytywał, ale nic mu nie powiedziałam
-no to dobrze, a teraz wstawaj i idziemy na śniadanie, a potem na zwiedzanie !!! Jak? Denerwujesz się przed meczem?
-jak cholera! Będziemy na naszym Camp Nou !!! Dosłownie !!!! Aaaaa!!!!-zaczęłyśmy piśczeć jak wariatki...
-ej dobra chodź pomogę ci się ubrać, byś nie nadwyrężyła nadgarstka...-powiedziała i udałyśmy się do szafy...po długich dyskusjach wybór padł na zwykłe czarne spodenki z wysokim stanem, a do tego szary t-shirt i moje conversy.
A Lia wybrała niebieską bluzę, białe szorty, niebieskie Vansy, a włosy spięła w koka.
-No i wreszcie możemy iść !-zapowiedziałam i tak też zrobiłyśmy. Po udanym posiłku poszłyśmy pospacerować po okolicy, ale oczywiście zachaczyłyśmy o sklep i postanowiłyśmy kupić sobie pare rzeczy na mecz, a między innymi :
Szaliki, farby do twarzy, flagę i kupiłyśmy jeszcze piłkę do nogi.
Cały Boży dzień łaziłyśmy po okolicy Placa Catalunia i zwiedzałyśmy, aż w końcu nadeszła ta wielka chwila...MECZ!!!!
Poszłyśmy do pokoju i zaczęłyśmy się przygotowywać... Ubrałyśmy koszulki naszych ukochanych piłkarzy, czyli ja z numerem 11, moim Neyem, a Lia z numerem 18, czyli Jordim Albą. Nasza mania malowania paznokci nie poszła na marne, bo jak Lia miała zrobione, a ja nie to trzeba było nadrobić straty i na moich namalowałam takie same serduszka jak miała Lia.
Na twarzach namalowałyśmy sobie na jednym policzku herb a na drugim napis ,,Visca El Barça!!“ jeszcze tylko na szyję założyłyśmy swoje szaliki i byłyśmy gotowe. Jak wyszłyśmy i zobaczyłyśmy kto stoi na dole to myślałam że Lia wyjdzie z siebie...


Mam nadzieje że się podobał i zachęcam do komentowania;*