piątek, 1 stycznia 2016

Rozdział 5

-Alex nie jest dobrze!
-Mów szybko!
-Marcus czatuje pod wejściem i jest wściekły na ciebie i Neya! Na dodatek powiedział że nie ruszy się stąd dopóki was nie dopadnie i się nie zemści!!!
-co za psychol, no a Ney wie!?
-tak 
-to on chce mnie... Tak?
-raczej, dobra lecę bo chłopaki już są, pogadamy jeszcze po ok?
-ok ok leć!- powiedziałam ze sztucznym uśmiechem na twarzy. Zeszłam na dół z trybun, bo myło mi nudno i dokuśtykałam na boisko by usiąść przy linii bocznej. Bałam się strasznie że on mnie znajdzie i... No sami wiecie. Patrzyłam się na chłopaków jak wypełniają wszystkie polecenia Lucho i zauważyłam że i tak połowa go nie słucha. Po chwili już Messi, Suarez, Pique, Sanchez i oczywiście Neymar biegali 20 karnych kółek wokół boiska. Byłam coraz bardziej zdenerwowana, ponieważ trening dobiegał końca.chłopaki zeszli do sali a ja zostałam na murawię, bo sama niedaję rady wstać. Poddaje się ten stabilizator na nogę mnie dobija! Czuje się jak jakaś kaleka. Usiadłam i patrzyłam się przed siebie, aż tu nagle podchodzi do mnie mężczyzna, a ja poprostu miałam gęsią skórkę:
- Alex tak? Jestem Luis Enrique i chłopaki poprosili bym zawiózł cię do domu, ponieważ ktoś groźny jest przed wejściem, choć pomogę ci- powiedział i razem udaliśmy się do szatni chłopaków bym mogła założyć kurtkę skórzaną i schować pod czapką włosy. Z Lucho pod rękę doszliśmy do samochodu i specjalnie wyjechaliśmy pierwsi by nas nie zauważył. Niezręczna cisza panowała przez chwilę, ale potem się do mnie odezwał:
-Teraz powiedz mi gdzie mieszkasz?
- narazie w hotelu, ponieważ jeszcze z koleżanką na dom musimy uzbierać
-no dobra, a jeżeli mogę zapytać co ci się stało w nogę?
- to Neymar...- powiedziałam i oboje wybuchliśmy śmiechem
-aaa to wszystko wyjaśnia...- gadaliśmy tak przez całą drogę. Tak świetnie mi się z nim rozmawiało, że nawet nie zauważyłam jak dojechaliśmy już na miejsce. Lucho pomógł mi dojść i pojechał, a ja czekałam na chłopaków. Nie czekałam długo, ponieważ usłyszałam dzwonek do drzwi i już stali tam chłopaki z czekoladkami:
-hej mała! Dawno cię nie widziałem!- powiedział sanchez
-hej duży ja ciebie też!
-dobra choćmy do środka bo mam nie zaciekawe wiadomości...-powiedział i tak zabrzmiało grozą że aż Neymarowi spadł fullcap
-Marcus jest nadal na wolności i szuka ciebie Alex...
-co on ode mnie chce?!?
-nie może w to uwierzyć że mu uciekłaś i nie dałaś mu wiesz czego...
-co za psychol!
-powiedział że jak nie ty to Lia...-powiedział smutny
-co!?!? To natychmiast leć i pilnuj jej jak oka w głowie!!- powiedziałam a Chilijczyk wystrzelił jak z procy
-haha to teraz będzie bezpieczna, ale nie martw się ja cię przypilnuję!
-heh wariat...-udawałam przed wszystkimi że wszystko jest wporządku i nic mi nie jest, ale jak tylko wybiegł o de mnie z pokoju Chilijczyk i zostałam sama z Neymarem, wspomnienia wróciły...
Czułam na szyi jego oddech i odór wódy, czułam jak jego wielkie łabska próbowały rozerwać doszczętnie moją bieliznę...
Stałam w miejscu, odwrócona plecami do niego i czułam jak łzy powolnie spływają po moim policzku.

******Oczami Neya******
Alexis właśnie wybiegł jak z procy i niewiem co ja mam teraz zrobić, przy nim czuję się trochę pewniej, ponieważ ona mi się... Nie nie nie Ney głupku weź się w garść! Przelecisz i zostawisz! A teraz muszę zdobyć u niej jak największe zaufanie, a potem przechodzimy do działania.

******Oczami Al******
Przy Neymarze czuje się jakoś inaczej... To dziwne uczucie w moim brzuchu, gęsia skórka na całym ciele, ale to nie znaczy że... No ja w nim nie?
Stałam odwrócona tyłem do niego i płakałam. Poprostu płakałam. Miałam takie wrażenie jakby on czuł się niezręczne. W takim razie tak jak ja.  Chciałabym teraz być sam, lub z Lią. Nie chce żadnych facetów. Nie mogę się uspokoić, aż tu nagle on mówi:
- Alex, jeżeli chcesz bym wyszedł to wyjde...
- Nie chce byś się na mnie obraził, czy coś w tym stylu, ale proszę pojedź do Alexisa i poproś by przywiózł Lię...-wybełkotałam z wielką trudnością, ale na szczęście on zrozumiał i wyszedł. Chciałam być sama to sama jestem. Czemu zabieram im wogule czas? Po co ja żyje? Czyżby po to bym mogła być  napastowana na różnych imprezach? Czy może po to by czuć ból ? Chciałabym się jakoś ukarać! Za co? Za to że żyje... 
Już miałam iść do łazienki, aż tu nagle rozbiegł się dzwonek do drzwi. Dziwne, przecież Lia ma klucze... Zaczynama naprawdę się bać.
Po cichu podchodzę do nich i delikatnie zahaczam łańcuszek blokujący drzwi. Spoglądam przez szybkę i staje przed nią jak wryta... Właśnie przed moimi drzwiami stanął on. Mężczyzna który zostawił olbrzymie piętno na mojej psychice. Szybko wyciągam telefon i piszę sms do Lii
,,Błagam ratujcie!! Jestem zamknięta w pokoju i za drzwiami stoi on!!! MARCUS!!! Cholernie się boje!!!“ nagle przemawia:
- jak tam? Dawno cię i twojego ciałka nie dotykałem, a może chcesz bym teraz po dobroci dokończył to co zaczęliśmy u Sancheza? Jeżeli zaraz nie otworzysz tych drzwi to wywarze je i zgwałcę cię, że przez tydzień na dupie nie usiądziesz!! Otwieraj suko!! Liczę do 10 !!! Krzyknął, a ja szybko pobiegłam do łazienki. RAZ!! DWA!!TRZY!! CZTERY!! PIĘĆ!! - Liczył tak szybko zę nie wiedziałam już co zrobić, więc walnęłam z całej siły w lustro i do ręki wzięłam jeden kawałek. Nie chcący zacięłam się przy tym. Nagle usłyszałam dziesięć, więc odsunęłam się od drzwi i zacisnęłam szkło w ręce
- miło że na mnie czekasz, oj co stało ci się z nadgarstkiem? Choć tu i powiedz mi, ale na uszko...- powiedział i powoli zaczął się do mnie zbliżać. Wyczułam odór wody, co spowodowało że niezmiernie sie bałam, a na dodatek z zacięcia krew już kapnęła na dywan. Połorzył swoje wielkie łapska na moich udach i nadstawił ucho. Mimo strachu jaki mnie teraz ogarnął postanowiłam walczyć, nawet z tą bolącą kostką. Przejechałam odłamkiem po jego brzuchu i czułam że był to błąd
- a!!  Coś ty zrobiła!! Chcesz się bić?!? Proszę bardzo!!- powiedział i z kieszeni wyjął mały nóż
-jeżeli zaraz nie dasz się przelecieć poderżne ci gardło!! Powiedział i tak samo jak ja przejechał po moim brzuchu nożem, a teraz bardzo powoli po moim nadgarstku. Robił to, a ja nie mogłam się ruszyć. Czując że powoli tracę kontakt z rzeczywistością, chciałam przynajmniej uciec. Z całej siły nmogą ze stabilizatorem kopnęłam go w krocze i wybiegłam z pokoju...


******Oczami Lii******
Siedzimy razem na kanapie z alexisem, a po chwili wpada do nas Ney:
- siema ludzie!-krzyknął udając wesołka i potem jeszcze do powiedział:
- Lia, Al prosiła byś przyjechała. Potrzebuje twojego towarzystwa
- ok niema sprawy, a który jest chętny by mnie zawieść?- spytałam i po chwili widziałam las rąk
- ej czekacie to sms od Alex...-powiedziałam i szybko wyjęłam telefon by vo przeczytać. To co zobaczyłam totalnie mnie zamurowało:
- chłopaki!! AL pisze że jest zamknięta w pokoju, a przy drzwiach stoi Marcus !!!
-cholera on wie gdzie mieszkacie!!- powiedział mój misiek i prędko wybiegliśmy do auta Neya, bo miał na wierzchu. Strasznie się o nią boje!! Ona jest teraz bardzo słaba i zamknięta w sobie i po jakiej kolwiek sprawie jest załamana i chce się zabić!! Ona ma już tylko mnie!!  Tylko ja znam całą jej historię... Jeżeli coś jej się stanie nie wybaczę tego sobie do końca życia...


******Oczami Neya****** 
Nie powiem ale jestem na siebie cholernie zły że wyszedłem. Niewiem już co się ze mną dzieje. Po kilku mi utach w trójkę wbiegamy do hotelu i nie zwracając uwagi na ludzi biegniemy schodami na 4 piętro. Staraliśmy się zrobić to jak najszybciej, aż tu nagle gdy dobiegliśmy z pokoju wybiega ledwo żywa Alex. Ja z Alexisem i Lią pobiegliśmy jak najszybciej by tylko nic jej się nie stało. Najszybciej jak tylko umieliśmy biegliśmy w stronę pokoju, a Lia rzuciła się na podłogę by złapać Al.


******Oczami Lii******
Udało mi się ją złapać, więc położyłam jej głowę na moich kolanach i próbowałam z miał rozmawiać, ponieważ była jeszcze przytomna:
-Al! Al nie zamykaj oczu! Patrz na mnie!!
-LLiia?? Nnnie zzosstawwiaj mnie...-wybełkotała
-Alex nie zostawię cie! Nigdy!!
-prroszzę wezwwij pogottowie...-powiedziała, więc zaczęłam szukać nerwowo telefonu. Na szczęście Alex miała w kieszeni swój, więc bez wahania zadzwoniłam na pogotowie, a potem na policję.
Nie musiałam długo czekać, ponieważ ratownicy po 5 minutach byli już w hotelu. Z racji tego że jestem jedyną jej bliską osobą pozwolili mi z nią jechać.



******Oczami Neya******
Słyszałem że Alex i Lia pojechały już do szpitala, więc trochę się uspokoiłem, aż tu nagle do pokoju wbiega dwóch funkcjonariuszy policji i zabierają Marcusa. Po chwili Alexis mówi:
-co teraz? Choć spakujemy ich wszystkie rzeczy!- powiedział Alexis i tak zrobiliśmy, zaczęliśmy pakować wszystkie rzeczy, a i jeszcze wróciłem po jej telefon. Po skończonej robocie zapłaciliśmy za zniszczenia i pojechaliśmy do szpitala. Zapakowaliśmy wszyściutko i jeszcze daliśmy znać Luisowi że nie będzie nas na treningu wieczorem. Droga do szpitala zajęła nam moment, a gdy wbiegliśmy do recepcji poczułem jakby coś we mnie pękło. Czy ja naprawdę mogłem się w niej zakochać? Nie nie nie, Ney weź się w garść przelecisz i zostawisz! Przelecisz i zostawisz!

Na szczęście czekała na nas Lia, bo ta kobieta z recepcji nie chciała nas przepuścić. Nie mieliśmy wyjścia, musieliśmy powiedzieć o wszystkim Lii, więc zaczął oczywiście Alexis, zarzucając jej swoją kurtkę na ramiona, ponie w aż ona była cała we krwi:
- mysza, zapakowaliśmy wasze wszystkie rzeczy i zapłaciliśmy za hotel. Nie pozolę wam tam wrócić, a sama widziałaś jaki Marcus jest niebezpieczny,
-rozumiem...- wybełkotała i przytulili się. Nie wiedziałem dlaczego teraz zadzwonił do mnie Lucho, przecież trwał trening:
-halo?
-Ney o co do chodzi?!
-ja z Alexisem jesteśmy w szpitalu. Alex jest w szpitalu.
-mamy przyjechać?
- nie, nie trzeba. Musisz prowadzić trening byśmy jutro na meczu wygrali!!
-Ney nie przeginaj! Jutro trening rano pamiętasz??
-tak tak, a mam przekazać Alexisowi? Czy nie?- zapytałem z uśmiechem
-a jak myślisz? 
-nie?
-tak?
-dobra kończe bo tutaj Dani próbuje unieść Pique na barana, narazie!
- pa!
Uff już myślałem że chce opieprzyć nas. Czekamy czekamy, a tutaj nic. Nagle wychodzi lekarz i prosi nas do gabinetu. Widziałem że Lia jest już w kompletnej rozsypce. Razem z Sanchezem usiedliśmy gdzieś z boku, a Lia poszła z lekarzem do jego biurka.


******Oczami Lii******
Zaczynam się coraz bardziej bać o jej stan. Naszczęście mężczyzna widząc moje przerażenie nie trzymał mnie już w niepewności i zaczął:
-Pani Lia Sterling tak?
- tak tak, jestem przyjaciółką Alex
- powiedz mi proszę co z jej rodziną? Mama, czy Tata?
- ona była w domu dziecka, a jej rodzice zastępczy zginęli w wypadku samochodowym parę tygodni temu- powiedziałam, a mina lekarza totalnie mnie zdziwiła. Był smutny, a nawet bardzo smutny. Wkońcu mi odpowiedział:
- Stan pani przyjaciółki nadal nie jest do końca stabilny. Straciła bardzo dużo krwi, oraz ma złamany prawy nadgarstek, który musieliśmy unieruchomić. Zbadaliśmy również jej kostkę i okazało się że kości zostały podrażnione i zostawiamy jej stabilizator jeszcze na 3 tygodnie, by dobrze się zrosła. Pacjentka miała również rany cięte, nie wyglądające jak samobójcze, a raczej jak cięte nożem. Dzwonili już do nas z policji i gdy Alex  już będzie przytomna, to musi złożyć zeznania. Policjanci powinni zaraz tutaj przyjechać, więc proszę czekać. Prawdopodobnie państwo będziecie musieli też złożyć zeznania,
- a ten gips na nadgarstek to ile ona ma nosić?
- proszę zgłosić się za trzy na zdjęcie gipsu i badania kontrolne
-dziękuje panu bardzo, gdyby nie pańska pomoc to nie darowałabym sobie tego do końca życia... Można do niej na chwilę wejść? 
-narazie proszę nie, ona musi najpierw się obudzić, a gdyby przyjechała policja to proszę im powiedzieć o całej jej sytuacji dobrze?
-dobrze to dowidzenia
-dowidzenia-powiedział i opuściłam z chłopakami gabinet lekarski. Znowu usiedliśmy w holu, a ja z bezsilności zasnęłam na kolanach Alexisa.


******Oczami Neya******
-Jezu... Mam wyrzuty sumienia. Czemu wtedy ja wyszedłem? Czemu ja przy niej nie myśle? Ja niewiem...
- Ney, to nie jest twoja wina, nikt nie wiedział że Marcus może wiedzieć gdzie one mieszkały. Musiał nas śledzić jak jechaliśmy do niej, gdy Luis odwiózł ją do domu,
- ale...dlaczego ja nie mogę przy niej normalnie myśleć!?
-Ney, a co czujesz jak jesteś z nią?? 
- ja... Nie umiem normalnie myśleć, coś czuje w brzucho, ale nie, ja nie mogę jej kochać! Jestem beznadziejny...
-stary, ty się w niej zakochałeś...
-nie, ja po historii z Bruną nie chce... Nie mogę...
- słuchaj, Bruna to była zdzira, która za twoją kasę jeździła do kochanków i na kosmiczne zakupy. Ty naprawdę się w niej zakochałeś! Opisz co o niej sądzisz...
- ona jest... Śliczna, ma wspaniałą figurę, piękne włosy, oczy... Ja już sam niewiem... To nie może być miłość
- Ney ty naprawdę ją kochasz... Przemyśl to sobie, bo może być to ta jedyna...- powiedział mi Alexis, a ja miałem coraz większy mętlik w głowie 
- idę do toalety, chce być chwilę sam, muszę to przemyśleć
- jasne, ja poczekam na policję...- powiedział a ja poszedłem przed siebie. Niewiem już co o tym wszystkim myśleć. Niewiem. Ona jest naprawdę śliczna, ale ja nie mogę jej kochać. Fakt Bruna to była zdzira, ale ona jest inna...
Co z moim postanowieniem?
Co z Alex i jej traumą? 
Postaram się pomóc jej z tego wyjść! 
Przynajmniej tak mogę zrekompensować dzisiejszy dzień. 
Czy ja naprawdę mogłem się w niej zakochać??


******Oczami Lii******
“-Nie, Marcus zostaw mnie!!
-twoja koleżanka nie chciała się że mną przespać, więc musisz zrobić to ty!!- powiedział i zaczął zdejmować z siebie bokserki, oraz rozerwał moje majtki
- nie wysilaj się i tak nikt ci nie pomoże!! Chcesz z gumą czy bez? A z resztą co się ciebie pytam!!-powiedział i przygniatając mnie całym ciężarem swojego ciała, rozchylił moje uda i z całej siły...˝ Nagle budzę się z krzykiem, oblana potem i cała zaczęłam się trząść:
- Skarbie co się stało? Śniło ci się coś złego?
- coś sstraszneggo!!!- powiedziałam przez cichy szloch
- już ciiii, jestem przy tobie cały czas...- mówił do mnie Alexis i próbował mnie uspokoić, aż tu nagle klęka przed nami dwóch funkcjonariuszy policji:
- dzień dobry państwu, czy pani nazywa się Lia Sterling?
-tak to ja...
-czy jest pani zdolna udzielić zeznań, czy nie chce pani pierwsza?
- mógłby ktoś z chłopaków pierwszy? 
- tak, a pan Da Silva? Podobno był u poszkodowanej przed całym zajściem?
- właśnie tam idzie...- powiedział Chilijczyk widząc że Neymar szedł w naszą stronę...


******Oczami Neya******
Wracając z łazienki właśnie przyjechała policja. Słyszałem że ja mam nawet pierwszy składać zeznania. Powiem miałem lekkiego stresa, ale musiałem to dla niej zrobić. Podeszłem bliżej i przywitałem się z funkcjonariuszem i poszedłem za nimi do gabinetu lekarza:
- a więc Panie Da Silva proszę nam opowiedzieć co się działo jak było przed pańskim wyjściem,
- po treningu razem z Sanchezem chcieliśmy odwiedzić Alex i spędzić z nią czas. Jednakże wyjeżdżając z pod stadionu mężczyzna, który ją zaatakował czekał pod wejściem. Po wejściu do jej pokoju chwilę rozmawialiśmy, a potem właśnie Alexis Sanchez musiał jechać do domu by pilnować pani Lii. Zostałem z Alex sam, lecz widząc że jest przestraszona moją obecnością spytałem czy mam wyjść. Ona powiedziała, że mam jechać do nich, by przywieść Lię. Gdy wyszedłem z hotelu nikogo nie widziałem i nic mnie nie zaniepokoiło. Potem pojechałem.
-dziękuje panu bardzo, a i bardzo proszę niech pan powie by przyszła pani Lia Sterling, jeżeli poszkodowana jest nieprzytomna
- dobrze, dowidzenia...- powiedziałem i wyszedłem na korytarz. Widziałem z daleka że właśnie idzie do nich lekarz, więc szybko podbiegłem, a on zaczął:
-proszę państwa Alex już powoli się przebudza, więc jeżeli pani chce do niej wejść to proszę za mną, a i jeszcze jedno, Panie Da Silva czy oprócz pana ktoś już składał zeznania? 
- nie, byłem tylko ja 
- dobrze to proszę tutaj poczekać, a pani niech wejdzie do tej sali, a ja pójdę powiadomić policjantów
- dobrze, bardzo panu dziękujemy...
- ja tylko wykonuję swoją pracę...-powiedział i poszedł, a Lia wkrótce zniknęła za drzwiami.


******Oczami Lii******
Powoli podchodzę do łóżka Alex i siadam na stołku:
-Alex? Porozmawiasz ze mną?-spytałam, widząc jak patrzy się na ranę którą ma na brzuchu
- tak... Wkońcu jesteśmy jak siostry...-powiedziała i rozłorzyła ręce 
bym ją przytuliła
-Alex, bo w szpitalu jest już policja i chcą byś złożyła zeznania
-dobrze, dam radę, ale zostań tu i chce by byli tu też chłopaki
-ok, to ja po nich idę, zaraz wracam...-powiedziałam i wyszłam na korytarz do czekających funkcjonariuszy. Stali wszyscy w pod ścianą i właśnie Alexis składał swoje zeznania. Nagle podchodzi do mnie policjant i pyta:
- czy poszkodowana da radę złożyć zeznania?
-powiedziała, że tak, ale mają być przy tym też chłopaki
- dobrze w takim razie proszę nas zaprowadzić...- powiedział i bez słowa zaprowadziłam ich do łóżka Alex. Przysiadłam się obok niej, a chłopaki stali razem z policjantami:
- Czy napewno jest pani w stanie złożyć zeznania?
- tak, dam radę...
- dobrze w takim razie proszę nam opowiedzieć co się działo po wyjściu pana Neymara?
-a więc...


Witajcie w nowym roku!! 2016 będzie kolejnym niezwykłym rokiem! Życzę wam, moim czytelniczkom wszystkiego co najlepsze;****<3333






4 komentarze:

  1. Oj kochana rozdział cudwny nie wiem co napisać naprawde zatkało mnie jak go czytałam zaczełam go czytać coraz szybciej żeby tylko wiedzieć co sie stanie ciśnienie mi chyba skoczyło do 200 :D wspaniały rozdział czekam z niecierpliwością na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam wzywać lekarza?? Dziękuje ci słońce, nawet niewiesz ile dla mnie to znaczy że tylko ty to czytasz;*****<33333

      Usuń
    2. Nie kłam twoje dzieło czyta dużo osób :D lekarz to się tobą zajmie jak tam pryzjade :*

      Usuń
    3. Tutaj to jakoś tylko ty;**
      Będziemy jego ulubionymi pacjentkami;D

      Usuń